Franciszek rozważał wizytę na granicy polsko-ukraińskiej

Jeśli posiłek niskiej jakości, kawałek odgrzewanej pizzy czy jakieś ochłapy, kosztują 30 złotych na niektórych wydziałach, jeżeli byśmy to sobie przemnożyli przez 20 dni roboczych, podczas których studenci są na uniwersytecie, to wychodzą absurdalne ceny
- wyjaśnia Jakub Straszewski.
Protestujący domagają się utworzenia publicznej stołówki, w której dania kosztowałyby tylko tyle, co składniki.
Kanclerz UAM Marcin Wysocki przekonuje, że uczelni nie stać na stworzenie takiego bufetu.
Między innymi ze względu na koszty, które by się z tym wiązały, mnogość lokalizacji uniwersytetu, pamiętajmy, że to nie jest jedna siedziba i jeden kampus, tylko tych lokalizacji mamy kilka i w związku z tym nie wydaje się to realne przy obecnych możliwościach finansowych uniwersytetu, żeby tego typu inicjatywy rozbudowywać
- tłumaczy Wysocki.
Uczestnicy protestu krytykują argumenty władz uczelni, wskazując na ich zdaniem wysokie zarobki rektorki i kanclerza oraz inne wydatki uniwersytetu. UAM zamierza zrealizować drugi postulat protestujących, czyli stworzyć nowe pokoje socjalne, w których można podgrzać jedzenie. Wkrótce ma powstać kilkanaście takich miejsc.