Około pięćdziesięciu osób protestowało tam na przejściu dla pieszych przeciwko budowie linii kolejowej z Konina do Turku. "Będziemy protestować do skutku i postaramy się, aby było to jak najbardziej uciążliwe, aby było o tym głośno" - mówią organizatorzy.
Nikt tego z nami nie konsultował, oszukano nas, mówiąc, że ma to być połączenie pasażerskie, a wiadomo z dokumentów, że będą też przewozy towarowe. Ludzie będą tracić majątek życia mówił przewodniczący zgromadzenia - Leszek Staszak. Jego zdaniem niedoszacowanie inwestycji spowoduje brak pieniędzy na rekompensaty dla wywłaszczanych mieszkańców.
Nie jesteśmy - tak naprawdę w 100% przeciwni budowie kolei, aczkolwiek z pewnymi argumentami powinniśmy podyskutować. Chociażby z niedoszacowaniem inwestycji. Kolejne argumenty to dewastacja środowiska naturalnego, wycinka drzew, siedliska zwierząt. Mamy w zanadrzu następne formy protestu, chociażby w innych miejscowościach. Następnym celem będzie Stare Miasto.
W proteście udział wzięli mieszkańcy powiatów konińskiego i tureckiego. Solidaryzują się z nimi władze Konina. Będziemy z wami aż do końca - zapowiedział w imieniu prezydenta miasta Rafał Duchniewski, szef jego biura.
Przebieg tej linii w tym wariancie jest najdroższą z możliwych opcji i zapewniam państwa, że w procesie pozwolenia na budowę, wydawania decyzji środowiskowej - miasto Konin na pewno będzie ten projekt opiniowało negatywnie.
Będziemy protestować - bo rozmawiać z nami nikt nie chce - poseł Ryszard Bartosik nie chce się z nami spotkać, mówiąc, że negocjacje to sprawa kolei, nie jego - mówi Leszek Staszak.