10-miesięczna dziewczynka, mieszkająca w gminie Lubasz, wczoraj miała przypadkiem ściągnąć na siebie kubek z gorącą kawą. Poparzone dziecko przetransportowano śmigłowcem do szpitala w Ostrowie. Tam lekarze walczą o jej życie.
Dr Witold Miaśkiewicz, ordynator oddziału chirurgii i traumatologii dziecięcej tego szpitala wyjaśnia, że starają się najpierw ustabilizować stan pacjentki. Niestety poza oparzeniami, u tak małych dzieci dochodzi bowiem też do niewydolności wielonarządowej. Dziewczynka
więc sama nie oddycha i jest wentylowana mechanicznie. Dodatkowo mowa też o zaburzeniach krążenia.
Dr Miaśkiewicz podkreśla, że ostateczna głębokość oparzeń będzie znana dopiero za jakiś czas, ale już teraz można powiedzieć, że dziewczynka ma poparzone 40 procent całego ciała.
To prawdopodobnie wyklucza konieczność stosowania przy przyszłym leczeniu tzw. hodowanej skóry. Dziewczynka ma bowiem odpowiednią ilość własnej, zdrowej skóry, która może być wykorzystana
- mówi Miaśkiewicz.
O dalszych działaniach lekarze zadecydują jednak dopiero po ustabilizowaniu się stanu pacjentki.
Sprawą wypadku zajmuje się też czarnkowska policja. Funkcjonariusze zamierzają ustalić dokładne okoliczności tego zdarzenia. Wstępnie wszystko wskazuje jednak, że był to nieszczęśliwy wypadek.