NA ANTENIE: KIEDYS POZALUJESZ (2022)/S. WIERZCHOLSK(24.4.KONCERT W RP RAZ
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Nie pół roku później, a pół roku wcześniej. Senator KO ma własny pomysł na wybory samorządowe

Publikacja: 19.09.2022 g.11:14  Aktualizacja: 19.09.2022 g.11:14 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Senator KO Wojciech Ziemniak ma własny pomysł na wybory samorządowe. Według ostatnich zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości wybory samorządowe miałyby zostać przesunięte na wiosnę 2024 roku, by nie kolidowały z przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.

"Przesunięcie wyborów samorządowych o pół roku powoduje zbitkę z głosowaniem do europarlamentu" - mówił w porannej rozmowie Radia Poznań senator Ziemniak.

Wojciech Ziemniak: A może wcześniej zrobić wybory samorządowe, pół roku wcześniej z datą ważności, że zmiany nastąpią z chwilą zakończenia kadencji samorządu.
Łukasz Kaźmierczak: Ale jest to jednak skrócenie kadencji mimo wszystko.
Wojciech Ziemniak: Wydłużyć można, a skrócić nie można.
Łukasz Kaźmierczak: Powiem tak: łatwiej jest coś wydłużyć niż potem skrócić, takie mam wrażenie.
Wojciech Ziemniak: Oczywiście decyzję podejmie Sejm.

Gość porannej rozmowy Radia Poznań nie chciał dziś odpowiedzieć na pytanie, jaką podejmie decyzję, jeżeli sprawa przesunięcia wyborów samorządowych trafi do Senatu.

Na razie mówimy o planach, nie ma jeszcze projektu ustawy. Jak trafi do Senatu, to wtedy podejmę decyzję

- dodał Wojciech Ziemniak.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: Nasze studio odwiedził dziś senator KO Wojciech Ziemniak. Na co dzień nasz gość to przede wszystkim propagator sportu, kibicowania polskim zawodnikom. Zapytam o to na początek, bo to dobry czas dla polskiego sportu. Myślę o Idzie Świątek, o siatkarzach, teraz mamy koszykarzy, którzy doszli do półfinału. Na siatkarzy stawialiśmy, ale na koszykarzy?

Wojciech Ziemniak: Koszykarze na pewno zrobili rewelacyjny wynik, po 50 latach otarli się o medal. Wczoraj oczywiście oglądałem ten mecz, jak doprowadzili do remisu, mogło się wszystko zdarzyć, ale niestety się nie udało.

Czyli w koszykówce jest trochę tak, jak w piłce nożnej.

Myślę, że w każdym sporcie, gdyby sport był przewidywalny i gdyby z góry było założone, kto wygra, to byłby nieciekawy.

Pytam o to w kontekście tego, co powiedziałem, to jest dobry czas dla polskiego sportu. Takie nazwiska jak Iga Świątek czy Robert Lewandowski - są po prostu najlepszymi ambasadorami naszego kraju. To jest dobre skojarzenie.

Oby to się przeniosło, aby ci ambasadorowie rozsławiali to imię Polski za granicą i w świecie.

Z tego, co widziałem, to jest ciekawe, bo Iga Świątek i Robert Lewandowski nie wstydzą się mówić po polsku, jeśli są podczas wielkiego turnieju.

Nie sądzę, by się wstydzili polskości. Tego bym im nie zarzucił. W każdym razie na pewno nie tylko oni promują tę Polskę. Myślę, że w Polsce koncentrujemy się i oglądamy np. występy Igi i Roberta Lewandowskiego i może wtedy zajmujemy się sportem a nie polityką.

Niestety będziemy musieli wrócić do polityki. Bardzo chętnie bym z panem te 15 minut spędził przy muzyce o sporcie. To jeszcze jedno zdanie a'propos sportu, to jest może dziedzina taka nie do końca rozpowszechniona, a ważna i też pan się tym zajmuje. Właśnie wrócił pan z Litwy, mówimy o sporcie polonijnym, który także się rozwija. Jest takim elementem, który integruje społeczności lokalne właśnie ku polskości między innymi.

W Wilnie faktycznie byłem, a także byłem na zjeździe Rady Polonio świata, ale na pewno tam się przewijał sport, bo co dwa lata odbywają się igrzyska polonijne w Polsce, gdzie Polacy zjeżdżają i ten sport w każdym kraju, gdzie Polonia prowadzi swoją działalność, także ma swoje miejsce. Sport jest chyba w życiu każdego człowieka niezależnie, gdzie mieszka.

Wie pan taka Polonia Chicago, Polonia Wilno, Polonia Bukareszt, bo widziałem takie kluby...

Nawiązują w nazwie do Polonii. Przede wszystkim króluje piłka nożna, bo jest najłatwiej dostępna.

Pod Lesznem były przecież mistrzostwa...

Nie pod Lesznem, tylko w Lesznie - Polonijne Mistrzostwa, a w Kaliszu były Polonijne Mistrzostwa w Siatkówce. Nie miałem przyjemności tego oglądać, ale to już jest inna sprawa.

Wiem, że się pan znowu wybiera na kolejny polonijny turniej.

Będę reprezentować z czterema senatorami Senat na turnieju polonijnym w Darmstadt w Niemczech. W następny weekend wyruszamy, by pokazać, że w Senacie nie tylko politykują, ale także grają w tenisa.

No dobrze panie senatorze, to wracamy do tej bardziej prozaicznej rzeczywistości, zapytam pana o wybory parlamentarne, wybory samorządowe, bo to jest temat, który jest istotny, bo mamy zbieg terminów. Jest projekt ustawy, by przesunąć wybory samorządowe o pół roku, na wiosnę 2024 i pytanie, jakby pan zagłosował, gdyby taki projekt znalazł się w Senacie? Załóżmy, że Sejm go przegłosuje.

To jest takie gdybanie. PiS wprowadzając ustawę o wydłużeniu działalności samorządu terytorialnego o jeden rok, wiedziało, że się spotkają te terminy i wtedy im to nie przeszkadzało. Mogli zachować cykl czteroletni samorządów, a wprowadzili pięcioletnią kadencję samorządu.

Samorządowcy nie narzekają z tego powodu.

Nie narzekają, ale z góry wiadomo było, że przyjdzie zbitka wyborów w tym samym terminie i wtedy uchwalając ustawę o wydłużeniu, nie przeszkadzało im to, że będą wybory w tym samym roku.

Ale problem jest, dlatego, że mówi o nim także szef PKW sędzia Sylwester Marciniak, który mówi, że te wybory nie powinny odbyć się w tym samym terminie.

Ale były komisarz wyborczy mówi, że można było to przewidzieć, więc punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Obecny przewodniczący nie będzie się przeciwstawiał tym, z których żyje.

No nie, PKW to jest taka funkcja, która mimo wszystko jest....

Niezależna, tak, tak.

Wiele wyborów pokazywało, że to są osoby, które mają swoje własne zdanie.

Ale do tej pory.

Tak czy owak rzeczywiście to pół roku może ważyć. Jest bardzo mocna argumentacja szefa PKW. Mówi, że jeżeli doszłoby do bliskich rozstrzygnięć wyborczych, gdyby to było nawet tydzień, dwa tygodnie różnicy, to będzie taka liczba protestów wyborczych dlatego, że trudno będzie oddzielić te dwie rzeczywistości i finansową i nawet samo prowadzenie kampanii. Niech sobie pan wyobrazi, że prowadzi pan kampanię wyborczą, obok prowadzi ktoś, kto chce być prezydentem.

Tak, ale przesuną o pół roku i te wybory będą zbliżone terminem do wyborów do europarlamentu i znowu będzie zbitka. Oczywiście, że mniej kandydatów itd. Każdy święty ma swoje wykręty.

Wybory samorządowe są najtrudniejsze, to każdy wie, bo jest najwięcej kandydatów, najwięcej  organów.

Jest propozycja, by wydłużyć kadencję, ale może wcześniej zrobić wybory samorządowe, pół roku wcześniej z datą ważności, że zmiany nastąpią z chwilą zakończenia kadencji samorządu.

Ale jest to jednak skrócenie kadencji mimo wszystko.

Wydłużyć można, a skrócić nie można.

Powiem tak: łatwiej jest coś wydłużyć niż potem skrócić, takie mam wrażenie. Samorządowcy pewnie podniosą larum, jeśli się im skróci kadencję.

Są konstytucjonaliści i spece od samorządu i spotykamy się z taką drugą opinią różniącą się. Oczywiście decyzję podejmie Sejm, a z tego, co dało się słyszeć, podjęli ją już politycy na szczeblu między PiS a prezydentem, którzy - jak to się mówi politycznie - się dogadali i pan prezydent zgodzi się na wydłużenie.

Panie senatorze, ja się zastanawiam, jaki jest sens o to kruszyć kopię, bo potem to wygląda tak rytualnie - czegokolwiek, by nie zrobił rząd, to opozycje będzie przeciw. Jest rzeczywiście ten zbieg terminów. Weźcie się wszyscy dogadajcie.

To dlaczego przedłużono kadencję samorządu i jest wydłużona o rok. Przewidziano to. Było wiadomo, że będzie zbitka.

Tylko to jest tak, wybory samorządowe można w drodze ustawy przesunąć, nie są chronione konstytucyjnie tak, jak wybory parlamentarne. Tam nie można manipulować, majstrować, zmieniać tej kadencji w sposób inny, jak zmiana konstytucji.

A samorządowe można?

Nie jest w konstytucji zapisane.

No dobrze, ale też się manipuluje.

Ale jest zapisane, że w drodze ustawy można. Sam pan zresztą mówi, że przedłużono kadencję.

Co by nie powiedzieć, to dyskusja jest i tak zadecyduje Sejm, który ma większość.

A co pan by zrobił, gdyby to trafiło do Senatu. Wracam do tego pytania, od którego zacząłem. Pan podniesie rękę wtedy?

Na razie mówimy o planach, nie ma jeszcze projektu ustawy.

Ostrożny polityk.

Nie ostrożny, działajmy na faktach, a nie zapowiedziach.

Ale wydaje mi się, że to pół roku to jest coś, co pan wie, co ja wiem, że to trafi do Senatu.

To trafi do Senatu i jak trafi to wtedy podejmę decyzję.

Dobrze, to teraz spróbuję pana na osobisty wątek namówić, pan jest kojarzony z nurtem konserwatywnym w PO, niektórzy mówią: ostatni Mohikanin, jeden z ostatnich.

Nie wiem dlaczego.

Partia zdaje się, że już podjęła decyzję o mocnym skręcie w lewo ustami Donalda Tuska, który powiedział, że nie wpuści na listy wyborcze nikogo, kto nie popiera wolnego prawa do aborcji do 12 tygodnia ciąży. Co pan na to?

Słyszałem to. Myślę, że jest to przede wszystkim decyzja Donalda Tuska i wynika to z konsekwencji decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który zaostrzył prawo aborcyjne.

To wahadło w drugą stronę w takim razie.

Tak i to jest konsekwencja tego. To będzie trudna decyzja do podjęcia przez cały Sejm tego, jeżeli się pojawi taki projekt.

Donald Tusk powiedział, że on dzień po tym, jak PO przejmie władzę, złoży projekt takiej ustawy i powie: sprawdzam.

To najpierw trzeba wygrać wybory.

No właśnie.

To na razie są zapowiedzi.

Nie niepokoi pana ta zapowiedź? Pan był jednym ze współautorów tego listu w 2021, który sprzeciwiał się i w którym mówicie: nie podoba nam się wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który zaostrza prawo aborcyjne, ale także jakiekolwiek próby w kierunku wolnego wyboru kobiet.

Tak, podpisałem to z pełną świadomością, bo wtedy i jak i myślę teraz, gdyby mnie ktoś spytał, to jestem zwolennikiem umowy, która była z 1993 roku. To był taki status, który obowiązywał wiele lat i gdyby to nie naruszono politycznie i przez trybunał, to gdyby on funkcjonował, to do tej sytuacji, by nie doszło.

Ale jest taka sytuacja, że staje pan przed wyborem, bo Donald Tusk powiedział, że nie wpuści na listy.

Powiedział, ale poczekajmy, jak to wszystko się okaże.

To on teraz sobie z gęby zrobi cholewę?

Nie, czekajmy. Jak do tego dojdzie, to ja się też wtedy do tego ustosunkuję.

Bronisław Komorowski powiedział, że niepokoi go ta zapowiedź Donalda Tuska, bo oznacza odejście przez PO od pewnej zasady tolerancji w sprawach światopoglądowych, która pozwala zachować poglądy innym. Jego zdaniem de facto - to jest takie zdanie, które powiedział Bronisław Komorowski - to wyklucza ludzi wierzących z partii.

Czy wierzących? Nie powiedziałbym, bo wiele osób jest w PO wierzących. Zresztą nie dajmy się aż tak zwariować. W PZPR w dawnych czasach też system był inny, a wielu chodziło do kościoła itd. Nie jest to może idealne porównanie, ale tak było i tak jest. Wielu deklaruje się, że jest wierzących, a postępuje inaczej. Tak, że tutaj ja bym tak jednoznacznie nie określał.

Bogusław Sonik - poseł PO - powiedział, że on w takiej sytuacji rezygnuje, dziękuje.

A czy już zrezygnował?

Ale powiedział, że nie będzie kandydował.

Ale poczekajmy aż to się wydarzy. Na razie to są zapowiedzi.

Powiedział, że są rzeczy ważniejsze w życiu niż bycie parlamentarzystą i jego zdaniem to jest ten moment.

To on to powiedział, a ja czekam na to, czy to się stanie.

A jeżeli okaże się, że faktycznie będzie taka sytuacja. Wyobraża pan sobie taką sytuację, że podnosi pan rękę za liberalizacją prawa aborcyjnego?

Nie wyobrażam sobie, że do takiej sytuacji dojdzie. Jeżeli dojdzie, to wtedy będą podejmować decyzję, bo już wybiegamy i pan sugeruje, że wybory PO wygrała i już jest to na tapecie.

Ja muszę zakładać różne scenariusze.

Ja na razie słucham tego, co się dzieje i czekam na fakty, a nie na tylko słowa.

Donald Tusk powiedział, że nie chce się wstydzić za nikogo, kto będzie głosował inaczej niż linia partyjna.

Zdarzało mi się - przyznam - głosować inaczej, ale myślę, że PO się za mnie z tego powodu nie wstydzi i mam nadzieję, że będzie tak dalej.

Dobrze panie senatorze, pan swoich poglądów nie zmieni?

Ja nie emanuję swoimi poglądami na zewnątrz, ale mam swoje zdanie, każdy ma.

Ja prześledziłem wiele pana głosowań w kwestiach tzw., moralnych, tak to nazwijmy. Ma pan dość jednoznaczne stanowisko. Wydaje mi się, że mogę pana do tego nurtu konserwatywnego zaliczyć.

Tak i tego się nie wstydzę.

Czy postąpi pan jak Bogusław Sonik?

Poczekajmy, Sonik powiedział tak, ale poczekajmy na Ziemniaka jak przyjdzie na to czas.

Czy Ziemniak nie wyklucza w takim razie pójścia tymi śladami? Gdyby się okazało, że jest taki warunek i trzeba cyrograf podpisać?

To jest jeszcze zapowiedź, nie ma żadnej decyzji, nie ma uchwały.

Chociaż jest partyjna uchwała zarządu, która tak naprawdę mówi o tej liberalizacji prawa do aborcji.

Ale ona nie jest tak mocna jak zapowiedź liberalizacji o wolnej aborcji do 12 tygodnia.

Czyli od tego uzależnia pan, jak to będzie brzmiało, swoją dalszą decyzję?

Nie, że uzależniam, poczekajmy, ja jestem cierpliwy, podejmuję odpowiednie decyzje. Tak, jak pan powiedział, mam swoje przekonania, ale na razie jest jak jest. Jestem senatorem i czekam na wydarzenia, które się wydarzą szczególnie, jak będzie się zbliżała kampania i także po tym, jakie będą wyniki wyborów.

http://www.radiopoznan.fm/n/9SP70m
KOMENTARZE 0