NA ANTENIE: WIOSENNIE (2021)/ANNA JURKSZTOWICZ
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Prof. S. Mikołajczak: Polska na tle porównawczym wypada znakomicie

Publikacja: 23.03.2020 g.10:39  Aktualizacja: 23.03.2020 g.11:05
Poznań
Szef Akademickiego Klubu Obywatelskiego w Poznaniu prof. Stanisław Mikołajczak był gościem porannej rozmowy Radia Poznań "Kluczowy Temat".
wielkopolski klub obywatelski stanisław mikołajczak - Kacper Witt - Radio Poznań
Fot. Kacper Witt (Radio Poznań)

Rozmawiał z nim Łukasz Kaźmierczak. Tematem była walka z epidemią koronawirusa.

Łukasz Kaźmierczak: Pan podobno w domowej kwarantannie, takie doszły mnie słuchy?

prof. Stanisław Mikołajczak: Nie, to nieprawda, ja jestem w dobrowolnej kwarantannie.

O to mi chodziło, że to jest taka dobrowolna kwarantanna, że po prostu bliscy pana wysłali. Panie profesorze proszę siedzieć w domu i się nie wychylać, bo to różnie może być. Jak pan myśli, czy taka kwarantanna powinna być dobrowolna czy po prostu wszyscy powinniśmy siedzieć w domu? Burmistrzowie niektórych prowincji np. w Kalifornii - 40 mln mieszkańców ma pozostać w domach. Może to powinien być obowiązek?

Myślę, że z tych informacji, które do mnie docierają to jednoznacznie wynika, że najlepszym, najskuteczniejszym sposobem na spłaszczenie tej epidemii jest właśnie izolowanie się ludzi od siebie, żeby nie było tego przepływu koronawirusa od człowieka do człowieka i myślę, że tutaj to, co Polacy pokazują w skali masowej jest dowodem na to, że potrafimy w momentach poważnego, bardzo poważnego zagrożenia zachowywać się bardzo racjonalnie, bo tych łamiących te narzucone izolacje, jest stosunkowo mało, ale myślę, że obywatelskość wymaga unikania jak najmocniej kontaktów międzyludzkich.

Czyli nie ma potrzeby wprowadzania takich administracyjnych decyzji, bo Polacy generalnie zdają egzamin? Tak można powiedzieć?

Tak mi się wydaje.

A władza, państwo? Jak pan ocenia te decyzje, które do tej pory podjęto?

Mogę powiedzieć, że mam tutaj pewien przegląd kraju. Od kilkudziesięciu osób z Poznania także i z Polski, którzy mówią, że wielkie szczęściem Polski jest to, że w tej chwili od kilku lat rządzi Prawo i Sprawiedliwość, że te rządy po prostu umożliwiają minimalizowanie kosztów tej epidemii, tego wielkiego zagrożenia dla Polski i podkreślają różne aspekty tej dobrej działalności rządu. Myślę, że warto na to spojrzeć z dwóch perspektyw. Jedna perspektywa taka głęboka - to znaczy, że ta zmiana stosunku do funkcjonowania państwa i to tego, jaki jest główny cel państwa, że dobrobyt wszystkich obywateli, wsparcie przez państwo także tych najsłabszych, co jest od paru lat czynione, te programy typu 500 plus, wsparcie emerytów i podobne, one po prostu diametralnie zmieniły sytuację, bo proszę sobie wyobrazić, że mamy sytuację, że mamy głodne dzieci, które szły do szkoły, to było zjawisko masowe. Mówiło się przecież o ponad 400 tysiącach głodnych dzieci, które pierwszy posiłek jadły w szkole i teraz rzućmy to na taką sytuację wykupywania towarów przez część społeczeństwa, a ci najbiedniejsi nie mieli nawet na bieżące wyżywienie. To była sytuacja dramatyczna.

Ja to rozumiem, ale można sobie wyobrazić sytuację, w której  premierem jest np. Donald Tusk czy Ewa Kopacz, też jakieś działania byłyby podejmowane. Trudno mówić, żeby państwo niczego nie robiło w kierunku powstrzymania koronawirusa, bo na całym świecie to się robi.

Ale pamiętamy różne wypowiedzi, że padały z ust prominentnych polityków dzisiejszej opozycji, które lekceważyły zagrożenia czy to powodziowe czy SARSowe czy świńskiej grypy i które w zasadzie zrzucały większość działań na obywateli. Pewnie, że jakieś działania byłyby podejmowane, ale nie miałyby tego rozmachu, tej skali, tej systematyczności.

Potrafi pan sobie wyobrazić właśnie taką odwróconą sytuację, jakby to miało wyglądać?

Wolę sobie tego nie wyobrażać i muszę powiedzieć, że jako Polak bardzo się cieszę z tych opinii, które się w Europie pojawiają o naszym kraju. Mówi się o rządzie, ale to dotyczy naszego kraju. W tej chwili jesteśmy stawiani za wzór. Zawsze się mówiło: mądry Polak po szkodzie, w tej chwili okazuje, że po szkodzie są Europejczycy, a Polacy przed szkodą.

Porozmawiajmy o konkretnych działaniach, bo to najlepiej zweryfikować. Słyszałem taką teorię, że tak naprawdę władza wie, że polska służba zdrowia jest nie do końca wydolna. Jest niewydolna, tak to nazwijmy, więc jedynym sensownym wyjściem to było skłonienie ludzi do tego, żeby pozostali w domach, że po prostu nie było innego wyjścia?

Nie, to było bardzo rozsądne działanie, które wynikało z tego, co mówili rządzący specjaliści. Jeżeli jest ten wirus zupełnie nierozpoznany, a rozprzestrzenia się drogą kropelkową, rozprzestrzenia się błyskawicznie, co z resztą było widać po tym, jak ta epidemia się pojawiała i rozszerzała w innych krajach, to zastosowanie, takie szybkie zastosowanie tej metody izolacyjnej, było bardzo skuteczne, a polska służba zdrowia rzeczywiście nie do końca jest wydolna. Tak znakomicie zorganizowana służba zdrowia, jak się mówi we Włoszech, przy tej skali epidemii, jaka się tam pojawiła, jest także niewydolna. To samo widać wszędzie, przecież jeżeli państwa UE - te czołowe, jak Francja i Niemcy blokują sprzedaż najbardziej podstawowych elementów walki z koronawirusem, że nie można ich poza ich państwa wysyłać, pokazuje, że ich zapasy również były bardzo ograniczone, że postanowili złamać zasadę wspólnego rynku europejskiego, która była do tej pory świętością.

Z sondaży różnych wynika, że Polacy gremialnie popierają to, że zostały zamknięte galerie handlowe, lokale gastronomiczne - ponad 90 procent Polaków. Jednocześnie ponad połowa Polaków uważa, że stan epidemiczny został ogłoszony zbyt późno.

Nie mnie jest to oceniać, od tego są fachowcy. Ja myślę, że ten stan epidemiczny on tutaj w pewnych szczegółach doprecyzował pewne działania, pewne możliwości, wyostrzył pewne zasady izolacyjne, a także dał możliwości na poziomie Ministerstwa Zdrowia i wojewodów działań doraźnych z możliwością przerzucania także pracowników służby zdrowia w najbardziej zagrożone momenty i wyostrzył obowiązki obywateli i kary, którym mogą podlegać za nieprzestrzeganie przepisów, które ten stan wprowadza.

Dziś zbiera się Rada Gabinetowa tak, że prezydent Andrzej Duda będzie rozmawiał z opozycją na temat propozycji tak zwanej Tarczy Antykryzysowej. Rząd mówi, że to jest ponad 210 - 212 mld złotych. Opozycja mówi, że tak naprawdę tych pieniędzy realnych jest około 60 mld złotych, reszta to jest taka efemeryczna forma gwarancji, ewentualnego wsparcia w sytuacji, gdyby... I teza jest taka - opozycji oczywiście - że ta tarcza jest tak naprawdę tarczą z tektury, z papieru, nie jest taka, jak ją przedstawia rząd.

Ja myślę, że opozycja, która myśli interesem kraju powinna zawiesić swoje wilcze prawo opozycji do krytykowania totalnego wszystkiego, co robi rząd i skupić się na tym, by rządowi pomagać. Zresztą tak naprawdę to opozycja, zwłaszcza opozycyjne media bardzo doceniają i oceniają pozytywnie to, co robi rząd, tylko nie mówią tego wprost, ale można to odczytać ze zmiany sposobu traktowania rządu. Już się w tej chwili nie mówi o rządzie PiS-u, tylko normalnie o rządzie. To jest bardzo charakterystyczna zmiana tonacji.

A ze szczegółów tej Traczy Antykryzysowej jest pan zadowolony, bo znów posłużę się głosem opozycji, która mówi, że nie powinno być tylko trzymiesięcznego zawieszenia składki ZUS, jak teraz proponuje w swojej dodatkowej propozycji prezydent Andrzej Duda, ale w ogóle odstąpienie do ZUSu, PITu, CITu na najbliższe trzy miesiące, może nawet pół roku, zmuszenie banków do tego, by zawiesiły na 6 miesięcy kredyty. Dużo jest tych propozycji, zerowe kredyty dla mikro przedsiębiorców. Opozycja sypie tym jak z rękawa, bo jest na wygodnej pozycji, może to w tym momencie obiecać.

Może, tym bardziej, że na poparcie tych swoich proponowanych rozwiązań nie podaje żadnych wyliczeń, a rząd dysponuje ograniczonymi środkami, które pochodzą z działalności ekonomicznej kraju, która jest zawieszona. Rząd nie ma worka z pieniędzmi, do którego może sięgać i dlatego proponuje takie wydatki, które są realne, które polska gospodarka jest w stanie udźwignąć. To jest pierwsze stwierdzenie, a po drugie  te działania, jakie zostały zaproponowane są zaproponowane na początkowy okres. To nie jest wszystko, co rząd może zrobić, to jest to, co rząd może zrobić natychmiast, żeby po prostu uratować to, co jest najważniejsze: najpierw życie ludzkie, bo taki jest priorytet, a po drugie uratować miejsca pracy, że jak to zagrożenie epidemią minie, żeby gospodarka mogła ruszyć, żeby ludzie mieli dochody i żeby gospodarka miała dochody z pracy, a przedsiębiorcy podejmą tę pracę w sposób naturalny, a nie że poupadają i tak trzeba patrzeć na te dzisiejsze działania rządu. Początek i zapowiadamy dalsze elastyczne kroki, a że opozycja próbuje to wykorzystać, no wszak kampania wyborcza trwa.

Nie została zawieszona, opozycja mówi, że nie powinno być tych wyborów, że kampania jest nierówna, że prezydent Andrzej Duda się pokazuje publicznie, jeździ, a opozycja nie może tego robić, w związku z tym nie ma możliwości prowadzenia normalnej kampanii wyborczej i wnioskuje o przesunięcie wyborów.

Myślę, że kampania wyborcza przeszła tylko ze spotkań bezpośrednich, przeniosła się do Internetu i ona w dalszym ciągu trwa. Proszę sobie wyobrazić, że prezydent przestaje być aktywny, wtedy by się dopiero działo, że się nie sprawdza, że stracił moralne prawo do kandydowania na prezydenta. Myślę, że to, co robi prezydent w zgodnej, idealnej współpracy z rządem, to jest optimum tego, co można w trudnej sytuacji, która zaskoczyła nie tylko Polskę, cały świat. Polska na tle porównawczym wypada znakomicie.

Może te wybory w tej chwili nikomu nie są w głowie, może po prostu mamy tak ważne sprawy, że powinniśmy je rzeczywiście przełożyć. Ponad 70 procent Polaków uważa, że te majowe wybory powinny odbyć się w terminie późniejszym.

Ja myślę, że ta decyzja zapadnie w najbliższym czasie i chyba ona będzie taka, że te wybory się przełoży, tylko, że muszą być spełnione warunku konstytucyjne, czyli sytuacja w Polsce musi się tak rozwinąć, że zaistnieją warunki konstytucyjne do wprowadzenia stanu zagrożenia.

W tej chwili pan tego nie widzi?

W tej chwili wydaje mi się, że trzeba by przeprowadzić analizę polityczną. Gdyby w tej chwili podjąć decyzję o wyborach, to byłby to sygnał do społeczeństwa, że przewidujemy bardzo dramatyczny rozwój sytuacji w Polsce i myślę, że politycy chcą tego wrażenia uniknąć. Najgorsze, co może spotkać społeczeństwo to jest wytworzenie stanu paniki, a ta panika szłaby od strony rządu.

http://www.radiopoznan.fm/n/eB42D4
KOMENTARZE 0