NA ANTENIE: TWO PAIR OF HANDS (2024)/MARK KNOPFLER
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

J. Hajdasz: Trzeba docenić ogromny wysiłek, który jest w mediach publicznych

Publikacja: 21.10.2019 g.10:29  Aktualizacja: 21.10.2019 g.11:00 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Jolanta Hajdasz - szefowa Centrum Monitoringu Wolności Prasy była gościem porannej rozmowy Radia Poznań "Kluczowy Temat".
Jolanta Hajdasz - Radio Poznań
Fot. Radio Poznań

Rozmawiał z nią Łukasz Kaźmierczak. Tematem była między innymi medialna ocena wyborów, której dokonała OBWE.

Łukasz Kaźmierczak: Na razie jest to taki nieformalny raport Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, ale pierwsze wnioski się pojawiły. Tam padają dosyć mocne słowa dotyczące stronniczości mediów, wszystkich mediów, ale szczególnie mediów publicznych w kampanii wyborczej. Mówią o obawach, jakie mają z tym związane. Są to mocne słowa.

Jolanta Hajdasz: Dokładnie tydzień temu była konferencja prasowa przedstawicieli OBWE w Polsce. Ja chciałabym zwrócić uwagę, że sam fakt tego, że nasze wybory muszą być obserwowane przez tę organizację, już jest po prostu rodzajem upokorzenia na forum międzynarodowym naszego kraju, ponieważ misja OBWE udaje się najczęściej w regiony, w których jest realne zagrożenie przebiegu jakichkolwiek wyborów, gdzie przeprowadza się wybory po wojnie czy po walkach zbrojnych, wojnie domowej. Tutaj w naszej ocenie nieadekwatne to było, było to wielkim zaskoczeniem, że OBWE tę misję wysłała, ale oczywiście rząd polski, podobnie, jak organizacje pozarządowe mówią: zapraszamy, proszę sobie przyjechać, obejrzeć, mamy w tej chwili 10 takich przedstawicieli OBWE w Warszawie, którzy są tu na stałe od września do końca listopada, bo raport końcowy będzie gotowy w połowie grudnia, więc ci ludzie pracują. To jest 10 osób w Warszawie plus 10 rozsianych gdzieś w kraju.

Ł.K.: My mieliśmy taki wątek poznański. Pod koniec kampanii wyborczej prowadziłem debatę jeden na jeden, akurat trafiło na mnie, obserwatorzy OBWE zapytali, czy mogą brać udział w tej naszej debacie. To była debata jedynek: Jadwiga Emilewicz  z PiS i Katarzyna Ueberhan z Lewicy i za szybą tutaj w  reżyserce, gdzie jest nasz realizator, przez godzinę przyglądali się. Ja prawdę powiedziawszy nie mam sobie niczego do zarzucenia i nie sądzę, by po tej rozmowie, ktoś mógł coś napisać. Natomiast to, co czytam w tym raporcie świadczy o tym, że jest jakaś inna rzeczywistość.

J.H.: My jako Centrum Monitoringu Wolności Prasy byliśmy jedną z instytucji, z którą kontaktowali się przedstawiciele OBWE. Udzielaliśmy informacji i ja spotkałam się z dwiema osobami z OBWE. Uczestniczyła w tym koleżanka, która u nas odpowiada za sprawy międzynarodowe, u nas to znaczy w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich i ze zdumieniem zobaczyłyśmy, że po tej konferencji w Warszawie, po tej informacji tydzień temu przekazanej prasie, nie ma śladu o tym, o czym mówiłyśmy, żadnego sygnału. My jako Centrum zajęliśmy jednoznaczne stanowisko, że apelujemy o większy obiektywizm i rzetelność w przygotowywaniu tego raportu na temat wyborów.

Ł.K.: Państwo stanowisko jest inne niż OBWE.

J.H.: Dajmy jeszcze szansę przedstawicielom OBWE, bo do grudnia mają czas, żeby rzetelnie spojrzeli na to, co się dzieje w Polsce.

Ł.K.: Co Państwu się nie podoba w tym raporcie? Tam jest takie zdanie o dominacji partii rządzącej w mediach publicznych, która jeszcze bardziej miała zwiększyć jej przewagę.

J.H.: Możemy na ten temat dyskutować. Media publiczne reprezentują dziś punkt widzenia prezydenta, rządu, parlamentu w sposób jasny dla każdego odbiorcy, co reprezentują. Co jest bardzo ważne, bo kiedyś tej transmisji nie było. To wszystko było prowadzone w sposób ukryty. Media nazywały się, że są obiektywnymi, natomiast i tak ich władze wybierała KRRiT, która sama w sobie jest instytucją polityczną, bo jest wybierana przez polityków.

Ł.K.: Ale Rada Mediów Narodowych też jest upolityczniona.

J.H.: Rada Mediów Narodowych jest organem władzy publicznej, która jest aktualnie sprawowana, tak jest zapisane w ustawach, ale to jest po prostu potrzebne. Na skomercjalizowanym rynku mediów prywatnych - proszę mi wierzyć, że prawie w ogóle nie toczy się debata polityczna, więc tu przynajmniej mamy jakiekolwiek szanse na to, by pewne tematy przebiły się do opinii publicznej, ale na to chcę jeszcze zwrócić uwagę - co kwestionują przedstawiciele OBWE - w naszych wyborach - oni mówią, że obywatele mieli możliwość zapoznania się z bardzo różnymi opcjami, bo przecież wszyscy wiedzą, że rynek mediów publicznych to jest jedna czwarta, jedna piąta rynku. Cała reszta jest inaczej zagospodarowana. Przeciętny obywatel ma naprawdę możliwość zorientowania się jaka jest oferta polityczna, jak ją wybrać, ale oni właśnie kwestionują, że przez stronniczość mediów, polaryzację mediów, obywatel nie miał świadomego wyboru, kiedy go dokonywał.

Ł.K.: Tu jest właśnie ta niezgoda.

J.H.: Czy ludzie poszli do urn - ponad 60 procent - nie wiedząc, na kogo głosują? Dokonali wyboru nieświadomie, przypadkowo? To jest bardzo poważny problem, który oni zgłosili, bo oni kwestionują kompetencje wyborców w Polsce do tego, żeby móc coś w świadomy sposób wybrać.

Ł.K.: Ale pewne podkładki miały miejsce, bo jeżeli w wieczór wyborczy Jacek Kurski robi sobie zdjęcie z prezesem PiS, to jest zgrzyt.

J.H.: Oczywiście nie powinien tego robić, ale silna polaryzacja mediów w Polsce, z którą mamy obecnie do czynienia, nie wzięła się z powietrza i to jest bardzo istotne. W raportach takich organizacji powinna być uwzględniona. Ona się wzięła z tego, że przez lata cała scena medialna była zdominowana przez przekaz liberalno-lewicowy. Jeżeli weźmiemy media sprzed pięciu, na pewno 10 lat, to mamy do czynienia z bardzo jednokierunkowym medium i w momencie, kiedy my nie będziemy uwzględniać tego, że tak naprawdę media publiczne przy całej swojej słabości, którą widzimy, przy swoich - nazwijmy to - nietrafionych nieraz programowych decyzjach czy przekazach - i tak powodują, że mamy jakąś równowagę w przestrzeni publicznej, bo głos konserwatystów, osób prawicowych, wreszcie może być usłyszany.

Ł.K.: Oni przez lata mówili, że nie mieli jakiegokolwiek dostępu do pracy, byli wcześniej zwalniani, ale nie mieli też możliwości publicznego wypowiedzenia się. Inna sprawa - jest takie zdanie w tym raporcie, pada tam takie zdanie dotyczące mediów prywatnych, sympatyzujących z opozycją. Również zostały określone jako media, które nie prezentowały pluralistycznego podejścia. Jest tam zdanie, że było to mniej uprzedzone podejście, ale krytyczne głównie wobec obozu rządzącego i raczej życzliwe wobec opozycji.

J.H.: Właściwie mogą wpisać sobie obserwatorzy, co chcą. Taka jest moja konkluzja, chyba że się naprawdę przyłożą do tego i spojrzą trochę szerzej niż przez pryzmat wyliczanki słupkowej, gdzie kto występował i ile czasu zajął. Oni w ogóle analizują tylko media tradycyjne, a bardzo duży przekaz informacji dzieje się w sieci. Mam wrażenie, że czasem bawimy się w jakiejś małej piaskownicy, podczas gdy plaża jest zupełnie gdzie indziej, więc tu jest dużo mielizn. Ja mam też własne doświadczenie takie, jak wyglądało spotkanie z przedstawicielami OBWE. Oni nie mają żadnej ankiety, żadnego usystematyzowanego schematu, według którego zbierają informacje. To jest luźna rozmowa trwająca półtorej godziny. Odpowiada się na ich pytania, czyli w momencie, kiedy pytają o zagrożenia pracy dziennikarzy związane z wyborami. U nas takich nie ma, nic się nie dzieje niepokojącego. To wyciągnęli sprawę jednej osoby z kilkudziesięciu bronionych przez Centrum, zupełnie nieadekwatna do wszystkich rzeczy. Tylko ta jedna osoba ich interesowała akurat, ale jeżeli, by ten podział zachować, to jest z lewicowych mediów, ale to nie ma znaczenia. W ogóle ta rozmowa z nimi była luźna i swobodna. Jaki ślad po tym zostanie? My przekazaliśmy im swoje stanowisko.

Ł.K.: Będziecie kwestionować ich raport?

J.H.: Narzędzi do tego nie ma i dlatego jest to o tyle niebezpieczne, że jeżeli to zostanie ogłoszone w dwa miesiące po wyborach, to w świat pójdzie przekaz, że OBWE coś kwestionuje lub nie. Nie będziemy mieć jako Polska narzędzi, by coś z tym zrobić.

Ł.K.: Ale gdybyśmy mieli to jednak potraktować jako wyznacznik do tego, byśmy się zastanowili nad mediami publicznymi. Np. Jarosław Gowin mówił po wyborach, że ton przekazu, jaki formuje telewizja publiczna w niektórych programach informacyjnych, wymaga refleksji, ten ton szkodzi, więc, jak to powinno wyglądać, byśmy mogli mówić, że media publiczne są takimi mediami, jakie powinny być.

J.H.: To nie jest proste pytanie, bo w przekazie dzisiaj medialnym, zero-jedynkowym, w sytuacji, w której mówimy o dziennikarstwie nagłówkowym, gdzie czyta się tylko początek, bo już nikomu nie chce się wchodzić dalej, ja daleka jestem od tego, żeby w jakikolwiek sposób wprost krytykować całość działania mediów publicznych, bo przy całej ich słabości, doceniam ogromny wysiłek, by do przestrzeni publicznej wprowadzić jakiś rodzaj równowagi w przekazach medialnych, gdzie media prywatne z reguły są mediami liberalnymi popierającymi te ugrupowania, które mają liberalny przekaz.

Ł.K.: Tak naprawdę to jest koncesja publiczna, nadawanie publiczne.

J.H.: Nie można tego oddzielić, nie można w tym momencie udawać, że nie interesują nas media prywatne, bo one robią, co chcą, bo są z założenia prywatne. One kształtują poglądy i wpływają na opinię publiczną tak samo, jak media publiczne, a media prywatne mając większe narzędzia tworzenia bardziej atrakcyjnego przekazu, bo nie mają żadnych ograniczeń, to po prostu, to kto wie, czy nie mają dominującej roli w tym przekazie medialnym. Trzeba docenić ogromny wysiłek, który jest w mediach publicznych do tego, by zrównoważyć ten przekaz, by wreszcie ogromna część społeczeństwa miała przestrzeń, w  której może się komunikować, żeby nie było tak, jak w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, a jestem po dużym raporcie na ten temat, który przygotowaliśmy, gdzie w Chorwacji mówią dziennikarze, że ludzie mówią, że nie ma mediów, które mówią głosem naszego narodu, bo ludzie są konserwatywnych poglądów, wręcz o chrześcijańskich korzeniach, a media są skrajnie liberalne. To samo mówią Węgrzy czy Bułgarzy. Nie doprowadźmy do sytuacji, w której mamy społeczeństwo o nastawieniu konserwatywnym, a media liberalne.

http://www.radiopoznan.fm/n/3p5dDn
KOMENTARZE 0