NA ANTENIE: WIEM, ZE TO NIE KONIEC (MAJ) 2024/TOMEK MAKOWIECKI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Prof. Żuchowski: Wprowadzanie "polityki równościowej i antydyskryminacyjnej" na UAM zabezpiecza interesy jednej strony

Publikacja: 24.05.2022 g.09:36  Aktualizacja: 24.05.2022 g.14:37
Poznań
Projekt zakłada, że za molestowanie będzie uznane używanie niewłaściwego imienia, zaimka czy odwołanie się do tożsamości płciowej. Ponadto przyjmowane mają być też anonimy, a osobom, które złożą fałszywe oskarżenie, nie grożą żadne sankcje.

Pracownicy naukowi, pod adresem których kierowane będą anonimowe oskarżenia, mogą nawet stracić pracę.

Przyglądając się temu, co dzieje się na uczelni od kilkudziesięciu lat doświadczam bardzo dziwnego uczucia - mam wrażenie, że pracownicy zwłaszcza starszego pokolenia zaczynają poczuwać, że uniwersytet przestaje być ich. To, co dzieje się na uniwersytecie, narusza dotychczasowe zasady funkcjonowania uniwersytetu - szacunku dla nauki, prawdy, starszych, badań naukowych. Myślę, że na naszych oczach na uczelniach dokonuje się proces zawłaszczania uczelni przez osoby, które chcą uczynić z uczelni coś innego, niż miejsce wymiany myśli i sporów naukowych, spotkania mistrza z uczniem

- mówi profesor Tadeusz Żuchowski z Instytutu Historii Sztuki UAM.

"Projekt to instruktaż do ideologicznego dyscyplinowania pracowników, nie ma nic w nim z etosu uniwersyteckiego, jest szukaniem winnych nawet w całkowicie nieświadomych" - dodaje profesor Żuchowski.

W jego ocenie, wiele problemów poruszonych w dokumencie władz UAM dotyczy sfery seksualnej - co mogłoby jego zdaniem oznaczać, że autorzy projektu mają obsesję seksualną i, że wszystko im się kojarzy z seksem. Projekt jak twierdzi, niewiele wnosi, bo prawa, o których jest mowa chroni np. Konstytucja, czy inne dokumenty.

Cała rozmowa z prof. Tadeuszem Żuchowskim i prof. Jackiem Kowalskim poniżej: 

Roman Wawrzyniak: Dziś w Kluczowym Temacie kilka ważnych pytań, dotyczących prób ograniczania wolności słowa i prób dyskryminowania oraz dzielenia pracowników i studentów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. A wszystko z powodu jednego dokumentu - tzw. polityki równościowej i antydyskryminacyjnej UAM. W skrócie moim zdaniem chodzi o narzucenie całej społeczności akademickiej takiej lewicowej, totalnej ideologii gender, choć to słowo wymieniane tam nie jest, ale dziś gośćmi programu są profesorowie Instytutu Historii Sztuki UAM, prof. Jacek Kowalski i prof. Tadeusz Żuchowski, przedstawiciele szerszego środowiska naukowego UAM, które wyraziło swój niepokój  w sprawie tej polityki w wydanym stanowisku. Jakie największe zagrożenia niesie projekt polityki równościowej UAM?

Prof. Tadeusz Żuchowski: Sam dokument nazywa się niewinnie - Polityka równościowa i antydyskryminacyjna. Skoro taki dokument się pojawił to znaczy, że jest zagrożenie w zakresie równouprawnienia pracowników i całej społeczności uniwersyteckiej. Ale kiedy wczytujemy się w dokument, to okazuje się, że ten dokument zabezpiecza interesy jednej strony - strony o określonych poglądach, która ma swoją receptę na przyszłość. To jest bardzo ważne, próbuje się za pomocą przepisów czy pseudoprzepisów, powołując się na pewne dokumenty unijne stworzyć wrażenie, że tzw. projekt zarządzenia rektora reguluje zgodnie z przepisami cały obszar życia społeczności uniwersyteckiej. Przyglądając się temu, co dzieje się na uczelni od kilkudziesięciu lat doświadczam bardzo dziwnego uczucia - mam wrażenie, że pracownicy zwłaszcza starszego pokolenia zaczynają poczuwać, że uniwersytet przestaje być ich.

Roman Wawrzyniak: W jakim sensie?

Prof. Tadeusz Żuchowski: To, co dzieje się na uniwersytecie, narusza dotychczasowe zasady funkcjonowania uniwersytetu - szacunku dla nauki, prawdy, starszych, badań naukowych. Myślę, że na naszych oczach na uczelniach dokonuje się proces zawłaszczania uczelni przez osoby, które chcą uczynić z uczelni cos innego, niż miejsce wymiany myśli i sporów naukowych, spotkania mistrza z uczniem. Ten mechanizm, który zauważam od kilkunastu lat przypomina wrogie przejmowanie przedsiębiorstwa. Wchodzimy do społeczności uniwersyteckiej, mówimy, że zgadzamy się na reguły tam panujące, ale w pewnym momencie przestajemy przestrzegać te reguły, ponieważ moralność przestaje być istotna.

Roman Wawrzyniak: Na czym polega to nieprzestrzeganie reguł?

Prof. Jacek Kowalski: Mówimy o przepisie, którzy rzekomo ma zapewnić równouprawnienie, a ja mogę powiedzieć, jak to wygląda na przykładzie. Wcześniej tego na niwie medialnej nie ujawnialiśmy. Kilka lat temu miałem zaszczyt współredagować książkę "Gender - projekt nowego człowieka?" - był to zbiór naukowych artykułów bardzo krytycznych wobec ideologii gender, autorstwa różnych specjalistów, z różnych uczelni. Ta pozycja została wydana w wydawnictwie PTPN. Wtedy zaczęła się burza, samorząd studencki wystosował pismo przeciwko tej książce i wskazujące autorów jako winnych dyskryminacji, pod tym pismem podpisało się 300 osób, studenci z różnych wydziałów, charakterystyczne, że ani autorzy pisma, ani studenci nie mieli w ręku tej książki. Opierali się tylko na doniesieniach medialnych. Złożyli donos do rektora, który zamiast zostać odesłany, został potraktowany bardzo poważnie. Jeden z redaktorów publikacji został wezwany przez swojego zwierzchnika i zasugerowano mu, żeby nie składał teraz wniosku o profesurę, bo nie ma atmosfery i w ogóle, po co on się w to miesza.

Roman Wawrzyniak: Może ten dokument, powiem to przewrotnie, miałby to odwrócić?

Prof. Jacek Kowalski: Niestety, nie wygląda na to. Inny powiedział, żebyśmy go nie mieszali do tego, bo się boi zwolnienia z uniwersytetu, wprost o tym mówił, a inni koledzy mówili, że to oni właśnie podburzyli studentów, żeby złożyli na nas donos i, że wychodzimy poza granice wolności słowa. To książka naukowa, której studenci nie czytali, z którą się nie zgadzali, złożyli protest - absolutny absurd. To nie jest Orwell, to się stało, moi koledzy, przyjaciele z Instytutu Historii Sztuki mogą to potwierdzić, mówię o części kolegów, chyba dzięki ich protestowi zaczęło się to dziać troszeczkę inaczej...

Roman Wawrzyniak: Pytanie, co by się działo po przyjęciu tego dokumentu.

Prof. Jacek Kowalski: Jednak ministrem był Przemysław Czarnek. To nie jest człowiek, który by pozwolił na tego rodzaju rzeczy. Rzecznik powiedział, że to jest sprawa naukowa, więc tam nie należało tego robić, ale powiedział też, że nie wolno studentom robić z tego zarzutów, oni mieli pełne prawo, a tymczasem było zastraszanie, atmosfera niedobra, milczenie władz uniwersyteckich. Przecież nie można regulować spraw naukowych przy pomocy administracyjnej i koledzy, którzy nie chcieli dyskutować wokół tej książki, tylko ją zniszczyć, bo w niej były tezy i poglądy, które im nie odpowiadały, ale to byli profesorowie, którzy opublikowali te tezy. To powrót czasów stalinowskich - toutes prioportions gardees.

Roman Wawrzyniak: Chciałem przytoczyć jeden z przykładów, proponowany dokument zakłada m.in., że jeśli student Wojtek będzie chciał, żeby zwracano się do niego np. Małgosiu a wykładowca zostanie przy tym, co znajduje się w dowodzie, czyli przy Wojtku - to może to zostać uznane za przejaw molestowania seksualnego, a dalej w konsekwencji grozi to zwolnieniem z pracy wykładowcy. To obrazuje zagrożenie tych rozwiązań.

Prof. Tadeusz Żuchowski: W mojej ocenie ten projekt - to instruktaż do ideologicznego dyscyplinowania pracowników, nie ma nic w nim z etosu uniwersyteckiego, jest szukanie winnych nawet w całkowicie nieświadomych. Jak wykładowca ma się zwracać do studenta, który jest płci męskiej, kiedy student uważa tego dnia, że jest inaczej. Są przepisy mówiące, że nie można podawać fałszywej tożsamości.

Roman Wawrzyniak: W tym już punkcie byłoby łamanie prawa...

Prof. Tadeusz Żuchowski: Fałszywa tożsamość. Przed policjantem nie mówimy, że jesteśmy kimś innym, chyba, że chcemy go oszukać.

Roman Wawrzyniak: To pokazuje absurdalność tego projektu.

Prof. Tadeusz Żuchowski: W tym projekcie są wyróżnione szczególne obszary ochrony i tam jest problem tożsamości płciowej, narodowości, ale np. nie ma problemu wyznania. W wyniku tego zawłaszczenia, o którym mówiłem doszło do przewartościowania tego, co na uczelni ważne. Wiele problemów dotyczy sfery seksualnej - można by powiedzieć, że autorzy projektu mają obsesję seksualną, wszystko im się kojarzy z seksem.

Roman Wawrzyniak: Przytoczę fragment wypowiedzi pani rektor prof. Bogumiły Kaniewskiej, która w wydanym oświadczeniu napisała m.in., że "celem dokumentu jest podniesienie kultury organizacyjnej uczelni, w imię poszanowania godności każdego człowieka, każdego członka społeczności akademickiej, bez względu na poglądy, przekonania, wyznanie, płeć, orientację seksualną, pochodzenie, wiek, stan zdrowia". Tylko, czy tego wszystkiego nie gwarantuje nam Konstytucja? Jak można pisać o poszanowaniu godności każdego człowieka, jednocześnie nie szanując i wykluczając tych, którzy mają prawo nie zgadzać się z tą ideologiczną, lewicową narracją?

Prof. Jacek Kowalski: Nawet nie mówiąc o lewicowej nowomowie, ale sprawa tego, jak potraktowany jest ten, który jest podejrzany. Można na niego złożyć donos anonimowo i taki donos będzie procedowany.

Roman Wawrzyniak: Szkolenie z donosicielstwa.

Prof. Jacek Kowalski: Tak.

Prof. Tadeusz Żuchowski:  Tu nie chodzi tylko o szerzenie donosicielstwa, stwarza się struktury - tak zwani sygnaliści, to słowo, które pada w dokumencie. Sygnaliści mają sygnalizować naruszenie przepisów. Rektor powołuje konsultantów, którzy mają być adresatami skargi, a ponieważ jest wskazana pewna hierarchia, więc wiadomo, że jeżeli np. jeśli ktoś jest myśliwym, to jest mordercą.

Roman Wawrzyniak: Choć przez wieki tak ich nie określano.

Prof. Tadeusz Żuchowski: Jest taka moda. Wśród tych mniejszości myśliwi nie są wymienieni i nie będą mieli konsultanta, są inne priorytety - problemy: etniczności, narodowości, tożsamości, ale już nie problem wiary, czy przekonań religijnych, bo te są co prawda zaznaczone, ale rozpisane w szczegółach są problemy tożsamościowe.

Roman Wawrzyniak: Ale, panowie profesorowie, skoro na uniwersytecie są powołane takie instytucje, jak pełnomocnik rektora ds. równego traktowania, czy rzecznik praw i wolności akademickiej, to może to jest adres, pod którym te pisma powinny być kierowane, ale protestowali nie tylko panowie, także AKO, Solidarność, więc tu nie nastąpiło niezrozumienie tego, co jest proponowane.

Prof. Tadeusz Żuchowski: Ci, którzy przeczytali ten dokument, myślę, że są pełni obaw, z jednej strony nie mogą zrozumieć, czemu ma służyć. Większość zapisów jest zabezpieczona różnego rodzaju aktami prawnymi, już wcześniej - mówimy o Konstytucji, ustawie o szkolnictwie wyższym, ale też o prawie pracy. Pytanie, po co tworzyć dodatkowe instytucje sprawdzające, skoro na szkoleniach z BHP jesteśmy szkoleni z mobbingu, stalkingu...

Roman Wawrzyniak: Na te pytania będą musieli odpowiedzieć wszyscy członkowie senatu uniwersytetu.

Prof. Tadeusz Żuchowski: Senat od lat redukowany i w tej chwili staje się ciałem administracyjnym, a nie refleksyjnym.

http://www.radiopoznan.fm/n/qusQ70
KOMENTARZE 1
Piotr Pazucha
Pozhoga 24.05.2022 godz. 12:56
W tej rozmowie nie wybrzmiała jedna zasadnicza sprawa: oto na UAM (i w ogóle w polskim szkolnictwie) przez 30 lat od nieświętej magdalenki powstała już cała kultura oceniania nauczycieli przez dzieci - ogon macha psem!
PiS rządzi od 7 lat i NIC z tym nie zrobił, tylko chowa głowę w piasek i gada.