NA ANTENIE: OVER THE RAINBOW/ISRAEL "IZ" KAMAKAWIWO'OLE
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Gospodarka wkrada się do kampanii wyborczej

Publikacja: 08.10.2019 g.09:31  Aktualizacja: 08.10.2019 g.10:11
Poznań
Wielkopolski Lewiatan organizuje dziś debatę poświęconą sprawom gospodarczym. Wezmą w niej udział kandydaci z Poznania startujący do Sejmu.
gospodarka wykres rysunek stock - Pixabay
Fot. Pixabay

Początek gospodarskiego starcia o godzinie 11:00 w Collegium Da Vinci w Poznaniu. Gościem Łukasza Kaźmierczaka był dziś Piotr Stawiński, wiceprezydent Wielkopolskiego Związku Pracodawców Lewiatan, który przewiduje, że największe komitety wprowadzą do Parlamentu więcej niż tylko jednego posła.

Łukasz Kaźmierczak: Kto potwierdził swój udział?

Piotr Stawiński: Na pewno będzie Bartłomiej Wróblewski. Miał być Rafał Grupiński, ale wiem, że wczoraj były jakieś perturbacje. Jest też potwierdzona jedynka z SLD. Wydaje mi się, że niezależnie czy będzie kandydat pierwszy, drugi czy piąty, warto to organizować.

Dlaczego warto? Bo tych debat jest naprawdę dużo. Co takiego jest w debacie gospodarczej?

Nas interesują przede wszystkim sprawy gospodarcze. Jeśli chodzi o kandydatów to, gdy ktoś startuje z listą Platformy, PiS czy SLD, to w sprawach ideowych, można - jeśli nie być pewnym - to przynajmniej domniemywać, jakie są poglądy danej osoby. Ale jeśli chodzi o sprawy gospodarcze, to w obrębie jednego komitetu może być od sasa do lasa. Warto o to pytać. Można podać taki wielkopolski przykład - została stąd wybrana Sylwia Spurek i, o ile w sprawach ideowych jest klarowna sytuacja - reprezentuje bardzo lewicowy komitet: aborcja na sztandarach, o tyle w sprawach gospodarczych Wielkopolanie bardzo się zdziwią. Kalendarz polityczny ogłoszony przez Sylwię Spurek wskazuje na to, że jest zainteresowana zakazem produkcji zwierzęce, ograniczeniami w przetwarzaniu żywności pochodzenia zwierzęcego, a została wybrana z regionu, gdzie taka produkcja jest ciekawa. Ktoś chyba nie wiedział z jakiego regionu startuje albo ktoś nie wiedział, na kogo głosuje.

Rozumiem, że jest to zachęta do tego, żeby mocno przepytywać kandydatów w sprawach gospodarczych?

Tak, sądzę, że trzeba pytać. Jesteśmy na innym etapie rozwoju gospodarczego niż w latach 90-tych, czy nawet w 2004. Nie ma prostych rozwiązań, jest wiele skomplikowanych elementów tych układanek, są relacje unijne, prawo jest dość skomplikowane. Przedsiębiorcy mają swoje problemy, są zaskakiwani różnymi politycznymi decyzjami.

Formuła debaty wygląda tak, że wy zbieraliście wcześniej zagadnienia, które interesują przedsiębiorców, pracodawców, biznesmenów. I będziecie je dzisiaj rzucać kandydatom.

Tak, w największym uproszczeniu. Podstawowe zagadnienia zrodziły się z pytań przedsiębiorców. Tych pytań spłynęło bardzo dużo i niektóre są bardzo szczegółowe, a niektóre są natury bardziej ogólnej. Starałem się, jako prowadzący tę debatę, jakoś ją uporządkować, wybrać zagadnienia, których jest więcej. Nie będziemy pytali o rzeczywistości, na które już kandydaci odpowiadali, ale wypytamy też, czy zdają sobie sprawę, z jakich dziedzin działalności gospodarczej, które mają duży wpływ na naszą rzeczywistość.

Jakie pytania najczęściej się przewijają?

Na przykład, czy w ogóle jest potrzebny urząd pracy, przy braku bezrobocia?

Słuszne pytanie.

Ono się przewija na Wojewódzkiej Radzie Dialogu Społecznego.

Żeby była praca dla urzędników.

Oczywiście, że tak. Bardzo trywializujemy, ale pytanie, czy tam nie powinny być parametry oceniające samego urzędnika, ale też oceniające liczbę urzędników na liczbę bezrobotnych. Może te urzędy pracy trzeba przemodelować, a może trzeba to rozwiązać.

Płaca minimalna, kwestie zusowskie, zniesienie zakazu handlu w niedzielę. Pewnie te tematy muszą się przewijać.

Rzeczywiście, te tematy się przejawiają. Kwestia handlu w niedzielę, 30-krotności ozusowania pensji, ale tu też trzeba sobie zadać pytanie, czy wiemy o skali zjawisko. Mówię o 30-krotności ozusowania pensji - jako przedsiębiorcy zostaliśmy tym zaskoczeni, a żaden przedsiębiorca nie lubi być zaskakiwany. To jest pewien mankament stanowienia prawa w Polsce: dziś jest uchwealane, jutro jest podpisywane, pojutrze wchodzi w życie - to nie jest problem ostatniego rządu, to problem III RP - prawo zawsze było tak stanowione, że wchodziło błyskawicznie. Kluczowe rozporządzenia ukazywały się w Sylwestra o 15:00, a wchodziły w życie o 24:00.

Czy widzi pan dużo gospodarki w programach kandydatów poznańskich?

Próbując się przygotować do debaty zabrałem się za programy wyborcze komitetów - poza PO i PiS - reszta próbuje prześlizgiwać się w sloganach, a w programach np. SLD trudno znaleźć jakiekolwiek odniesienia do gospodarki. Będziemy próbowali przynajmniej poznać poglądy kandydata na różne zagadnienia.

Trochę tych postulatów się pojawiało, np. postulat Jadwigi Emilewicz przeniesienia do Poznania Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości do stolicy Wielkopolski - to musi was zainteresować jako przedsiębiorców. Włodzimierz Zydorczak, który startuje z listy PSL, który postuluje przywrócenie powszechnego samorządu gospodarczego. Te rzeczy tam się przewijają, ale pewnie Jadwiga Emilewicz bardzo dużo mówi o gospodarce, bo to jej sposób na kampanię.

Ale tym się też zajmuje. Jestem zwolennikiem postulatu ogłoszonego przez Klub Jagielloński - czyli decentralizacji urzędów. Uważam, że nie ma jakiegokolwiek uzasadnienia dla istnienia wszystkich urzędów w Warszawie. Mogą być rozlokowane w różnych częściach polskich. Pogląd dotyczący samorządu gospodarczego głoszony też m.in. przez Wojciecha Kruka z Izby Przemysłowo-Handlowej i przez PSL. Powszechny samorząd gospodarczy ma swoje pozytywne i negatywne oblicza. Tym negatywnym jest to (jak w Niemczech), że powstanie kolejna administracja za pieniądze przedsiębiorców, na którą przedsiębiorcy też nie mają wpływu, co więcej, to jest też przymus należenia do izby. Polsce przedsiębiorcy nie lubią jednak przymusu. Temat jest warty dyskutowania.

Hasło - Poznań stolicą polskiej przedsiębiorczości - jest ciekawe. To też się wybiło w tej kampanii.

Piotr Stawiński: Na pewno zawdzięczamy pani Emilewicz to, że wybiła coś, co w Poznaniu jakby nie istnieje - a mianowicie, jaka jest strategia miasta i regionu. Teraz Urząd Marszałkowski pracuje nad regionem, ale ten Poznań nie ma szczęścia do tego typów pomysłów. Można to tłumaczyć tym, że sprawni przedsiębiorcy sami się zorganizują. My jednak mamy taki pogląd, że przynajmniej od 2006, może 2010 roku, po kryzysie, przedsiębiorczość zaczyna potrzebować jasnej strategii rozwoju, na co my tak naprawdę stawiamy, które dziedziny będziemy rozwijać, w którą stronę idziemy.

W stronę przemysłu 4.0 na przykład.

Dlaczego kształcimy inżynierów, którzy później wyjeżdżają do ośrodków badawczych do Wrocławia albo Krakowa?

Czy u innych komitetów dostrzega pan jakieś ciekawe propozycje?

Szczerze mówiąc nie, same ogólniki. Trochę mnie to też zdziwiło. Przygotowując się do tej debaty trochę ze zdziwieniem spostrzegłem, że to ogólne hasła i pomysły, ale żadnych szczegółów nie ma.

http://www.radiopoznan.fm/n/jrjb4A
KOMENTARZE 0