NA ANTENIE: SACRIFICE/ELTON JOHN
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

F. Żelazny: Jesteśmy odwrotną opozycją niż PO w skali kraju – po prostu jesteśmy racjonalni

Publikacja: 03.02.2020 g.12:54  Aktualizacja: 03.02.2020 g.13:38
Poznań
Początek tygodnia zaczynamy od spraw podpoznańskich.
filip żelazny radio poznań - Archiwum
Fot. Archiwum

Gościem Kluczowego Tematu był Filip Żelazny, szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Powiatu Poznańskiego.

Łukasz Kaźmierczak: Kilka dni temu w tym samym miejscu gościłem starostę Jana Grabkowskiego. Słuchał pan może tej rozmowy?

Filip Żelazny: Tak, słuchałem.

I jakie wrażenia?

Ciekawe, z wielu względów to była bardzo ciekawa rozmowa, zwłaszcza początkowa faza dotycząca spraw wewnętrznych w samej Platformie Obywatelskiej.

Ale my będziemy rozmawiać o sprawach powiatu, to co tygrysy lubią najbardziej. Streszczę panu tezę, która mi się po tej rozmowie wykuwa: opozycja nie ma się tak naprawdę do czego przyczepić, jeśli chodzi o działanie starostwa. I dobrze, bo to świadczy o tym, że powiat poznański działa dobrze. Tak bym streścił myśl starosty. Zgadza się pan z tym?

Wypisz, wymaluj rys psychologiczny starosty z jego megalomanią i spojrzeniem, że jest właściwie człowiekiem nieomylnym, a powiat poznański to taka wyspa szczęśliwości. Ta teza jest nieprawdziwa, przy czym to nie jest też tak, że my się chcemy czepiać wszystkiego, bo taką mamy zasadę. Przypomnę, że w wielu przypadkach my zgodnie głosujemy za wieloma propozycjami.

Tym razem głosowaliście przeciwko budżetowi.

Tak, ale przypomnę, że rok wcześniej głosowaliśmy za projektem budżetu, który po prostu był lepszy. To był początek kadencji, nowe otwarcie, rozdanie, szanse, które chcieliśmy dać.

Czyli nie jesteście opozycją totalną, używając określeń z makropolitycznej skali.

Gdyby to pokazać z punktu widzenia makro, my jesteśmy dokładnie odwrotną opozycją niż PO w skali kraju – po prostu jesteśmy racjonalni. Tam gdzie należy coś poprzeć – popieramy, a tam gdzie są miejsca, w których trzeba zwrócić uwagę, to zwracamy. Czasem stanowczo, ale tak trzeba.

Starosta Jan Grabkowski mówi, że ten budżet i to wszystko co planują, to twarda realizacja założeń i że tutaj nie ma miejsca na fajerwerki. Budują, realizują projekty i nie potrzeba spektakularnych rzeczy, a jeśli trzeba, to proszę bardzo – jest tunel na Grunwaldzkiej, będzie za chwilę w Kobylnicy. I to są mocne rzeczy.

Tak, tylko trzeba zwrócić uwagę, że kiedy był ten okres przedwyborczy, wtedy ten budżet wyglądał zupełnie inaczej. Była niezliczona liczba inwestycji, niezliczone plany, olbrzymie środki, które były wtedy zaangażowane, żeby właśnie pokazać jak funkcjonujemy. I myśmy dlatego głosowali przeciwko temu budżetowi na 2020 r., że gdybyśmy na niego spojrzeli, to można powiedzieć: na mniej więcej 82 inwestycje, które w wieloletniej prognozie finansowej są wpisane, około 60 to te, które są realizowane od lat. To są te same pozycje. Niektóre rozpoczęły się pięć lat temu, kiedy zacząłem być radnym. Kolejne dziesięć pozycji to bieżące remonty dróg. Tak realnie, nowe zadania można policzyć na palcach dwóch rąk.

Może trzeba to wszystko zrobić. Niech w końcu ten tunel przez Grunwaldzką w Plewiskach zostanie wybudowany.

To jest wszystko prawda, tylko to jest kwestia tego, o czym my mówimy na sesjach: to kwestia planowania. Myśmy już wówczas mówili, że to planowanie jest niewłaściwe. Kumulacja tych inwestycji jest taka, że będziemy je realizowali przez dłuższy okres czasu i sobie z tym nie poradzimy.

Na pewno ten tunel będzie też w przyszłoroczny budżet wpisany, to już wiemy. W tym roku łopata pewnie nie będzie wbita, nawet starosta w to powątpiewa.

To prawda, dlatego tak sceptycznie myśmy do tego podeszli. Warto dodać coś, co też często pojawia się w ustach polityków PO, że rząd jest taki zły i ograbia samorządy przekazując mniej środków, a warto powiedzieć, że największą inwestycją, którą powiat realizuje, to inwestycja, która w 100 proc. będzie finansowana z pieniędzy rządowych. To bardzo istotna, bardzo ważna droga, która będzie prowadziła do lotniska na Krzesinach. To będzie z jednej strony na terenie gminy Kórnik, z drugiej strony – z S11, od strony Poznania też będzie zjazd. To będzie bardzo duża inwestycja, największa którą będzie prowadził powiat, a finansowana właśnie z pieniędzy rządowych.

Nie można powiedzieć, że starosta zamyka się na pieniądze rządowe, bo jeżeli jest okazja, to korzysta. Tak jak miał możliwość dofinansowania do tego planu ratowania PKS.

Trudno sobie wyobrazić, żeby był zamknięty.

Znam samorządy, w których politycy opozycji nie są tacy chętni.

To byłoby zupełnie nieracjonalne. Chciałbym powiedzieć jeszcze jedną rzecz. W zeszłym roku na drogę Głuchowo – Chomęcice w pierwotnej wersji te pieniądze rządowe miały być. W pewnym momencie okazało się, że tych pieniędzy nie będzie, bo były inne priorytety. Był straszny krzyk w powiecie, były podejmowane różne stanowiska, że rząd jest zły. Ostatecznie te pieniądze się znalazły i była nawet nadzwyczajna sesja w tym kierunku, żeby te pieniądze wprowadzić i dalej było ciszej. Nie mówmy, tak jak próbuje przekonywać Platforma, że rząd jest straszny i tych pieniędzy nie daje, bo na przykładzie powiatu poznańskiego widać, że jest dokładnie odwrotnie.

Gdyby pan miał pisać budżet powiatu poznańskiego, to on bardzo by się różnił od tego, co znalazło się pod obradami?

On bardzo inny by nie był, bo trzeba znać specyfikę samego funkcjonowania powiatów jako takich. To jest nieporównywalne. Bardzo często mieszkańcy patrząc na miasta, gdzie mają zupełnie inne zadania, inne wpływy, inne środki. Tak naprawdę powiat nie ma aż takich możliwości, wynikających ze swojej specyfiki i zadań. Ten budżet byłby inny, na pewno byłyby pewne elementy, których nie ma, a nie byłoby tych, które są.

To może starosta ma rację, mówiąc że powiat to nie jest miejsce na fajerwerki, że tutaj się robi taką niewdzięczną robotę, ale taką, która trochę polepsza życie mieszkańców.

To jest prawda, ale trzeba sobie wyznaczyć jakieś konkretne cele i na nie patrzeć długofalowo. Jedną rzeczą, którą ja sobie wymarzyłem i która powinna być w końcu wprowadzona, to budżet obywatelski dla powiatu poznańskiego. Nasz klub już to proponował.

To miało być pół procent.

Myśmy mówili o trochę większej kwocie, bo nas na to stać. Chodzi o to, żeby to był też element włączenia mieszkańców. Powiat nie jest aż tak bardzo namacalny dla mieszkańców jak np. gmina Kórnik, Luboń. Tym chcieliśmy ten powiat trochę przybliżyć do mieszkańców. Platforma to odrzuciła, a teraz twierdzą, że powołują jakiś zespół, który będzie projekt takiej uchwały przygotowywał. Na ostatniej sesji zapytaliśmy, czy możemy w tym uczestniczyć. Powiedzieli, że nie, że jak przygotują to nas zaproszą. To tak nie powinno funkcjonować. Ten budżet obywatelski to jest drobna rzecz, ale moim zdaniem ważna. Jednak w kontekście tego budżetu to był przyczynek, dla którego głosowaliśmy przeciw.

Wyobraża pan sobie sytuację, w której Prawo i Sprawiedliwość przejmuje władzę w powiecie poznańskim? Co wtedy zmieniacie?

Wyobrażam sobie. Ja na pewno mocno pilnowałbym tych inwestycji, na pewno te rządowe. Na pewno robiłbym wszystko, żeby dokończyć tę inwestycję w szpitalu w Puszczykowie. Myślę, że ona nie jest zagrożona, choć jest duże opóźnienie. Zastanowiłbym się nad kwestią starzenia się społeczeństwa i tym, czy powiat poznański i szpital jest do tego przygotowany w perspektywie kilku lat. Polityka geriatryczna będzie bardzo ważna, a u nas jej nie ma. To jest ten element, na który zwracałem uwagę. Moim zdaniem nie ma, przynajmniej na razie, pomysłu na to ze strony powiatu, a być powinien – to w perspektywie czasu będzie bardzo poważny problem.

Jak podoba się panu pomysł na dwór w Skrzynkach? Rozmawiałem o tym ze starostą. To taka emblematyczna inwestycja, dlatego że wy bardzo krytykowaliście sumę przeznaczoną na to. To ok. 10 mln zł, jeśli dobrze pamiętam. Z drugiej strony, powiat dostał to za darmo, chce tam zrobić centrum konferencyjno-kongresowe. Chce, żeby uczniowie ze szkół zawodowych z tego korzystali, miałaby tam być siedziba Akademii Dobrego Smaku. No jakiś pomysł jest.

My nie krytykujemy kwoty dla samej krytyki. Myśmy od samego początku krytykowali podejście do tego. To było tak, że powiat to wziął, a potem – „zobaczymy, co się będzie działo”.

Jak dają za darmo…

Dają za darmo coś, co już dzisiaj będzie nas kosztowało ok. 15 mln zł. Te 10 mln, o których mówimy, to tylko część pieniędzy. Do tej pory trzeba było to utrzymywać, na bieżąco ponosić wydatki. To olbrzymia kwota. Mało tego – w projekcie budżetu jest zaplanowane, że powstanie spółka, która będzie się tym zajmowała. Kapitał zakładowy ma wynosić 5 tys. zł. To jest śmieszne. To będzie kolejne kilka milionów złotych, które zostanie włożone w funkcjonowanie samej spółki, bo będzie zarząd, rada nadzorcza. Problem zasadniczy jest taki: na szybko jest robiony pomysł pod nieruchomość, którą dostaliśmy, a nie odwrotnie. Jeżeli mielibyśmy iść tym tokiem rozumowania, co starosta, to to będzie chyba najdroższe miejsce praktyk w Polsce.

Odpowiedź starosty jest taka, że i tak ktoś by kupił ten dwór i wystąpił o dotację, a tak: „robię na swoim”.

Mniej więcej 10 mln zł, które jest na razie zaplanowane na remont tego, a już dzisiaj wiadomo, że to będzie kwota większa.

Nie zwróci się?

Moim zdaniem to wielce nieprawdopodobne. Te pieniądze to jest mniej więcej tyle, ile powiat wydał na zabytki w ogóle przez ponad 10 lat. Nawet gdyby ktoś się do nas zwrócił, to nie dostałby 10 czy 12 mln zł, tylko mniej. Kiedy zaczynałem kadencję w budżecie na zabytki – rocznie, na wszystkie zabytki w powiecie – było 750 tys. zł. Składaliśmy poprawki i teraz ta kwota trochę wzrosła, to jest niecałe 2 mln zł. Zobaczmy, jaka jest skala. Nie jest to kwestia tego, że my to mamy. Chodzi o to, co tam ma być i o konstruowany na szybko pomysł pod nieruchomość, a nie odwrotnie.

Kwestia PKS czyli tego związku transportowego, który ma uratować PKS. Tu pan pozytywnie wypowiada się o tym, co robi starosta.

Tak, to jest jeden z tych elementów, który jest racjonalny. To bardzo dobry krok, bardzo trudny. Żeby zrobić krok dalej, trzeba się zastanowić co legło u podstaw tego, że nagle powiat poznański to przejął i ma taki problem. To katastrofalna, fatalna i haniebna postawa prezydenta Jaśkowiaka, który ten PKS doprowadził do kompletnej ruiny. Z bardzo dużego przedsiębiorstwa, które otrzymał właściwie w ramach darowizny od Skarbu Państwa, zostawił sytuację, w której właściwie wszystkie nieruchomości zostały spieniężone.

Zarzuty wasze były takie, że PKS został wydrenowany.

Ależ oczywiście. Zostały autobusy ze średnią wieku ok. 16 lat i pracownicy, i jeszcze bodajże dworzec w Śremie.

Prezydent mówi, że przedsiębiorstwo było nierentowne i że musiało upaść.

To oczywiście nieprawda, bo inne PKS funkcjonowały, natomiast o tym, że jest nierentowne, a prezydent Jaśkowiak nie ma na to pomysłu, trzeba było mówić ze dwa lata wcześniej, a nie na szybko, w ciągu dwóch trzech miesięcy stawiać pod murem samorządy – „przejmijcie albo PKS upadnie”. No tak się polityki nie uprawia.

Pieniądze z ustawy o ratowaniu połączeń autobusowych mają przede wszystkim reanimować istniejące połączenia albo te, które nie funkcjonują.

W przypadku powiatu poznańskiego to są dwie odrębne rzeczy. Najpierw trzeba uratować PKS i utrzymać się siatkę połączeń, która teraz jest. Utworzenie nowych połączeń to będzie sięgnięcie po pieniądze rządowe. Myślę, że również po stronie rządowej będzie zastanowienie się, jak ten program działa i pewnie jakieś korekty będą. Często jest potrzeba dofinansowania tych połączeń, które już są obecnie, a nie tylko tych nowych. Bardzo duża praca przed nami w tym roku.

http://www.radiopoznan.fm/n/DYQTGk
KOMENTARZE 0