NA ANTENIE: Wieczór z Radiem Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Leszczyny mogą nie przetrwać. "Drzewa nie są zabezpieczone na budowie"

Publikacja: 11.01.2023 g.10:04  Aktualizacja: 11.01.2023 g.12:55 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Leszczyny tureckie z ulicy 27 Grudnia w Poznaniu nie są zabezpieczone przed budową. Mówiła o tym w Kluczowym Temacie Radia Poznań Aneta Mikołajczyk z Koalicji ZaZieleń Poznań.

Miasto warunkuje dokończenie remontu właśnie wycinką drzew, na wycinkę nie zgadzają się ekolodzy i mieszkańcy.

Drzewa nie są zabezpieczone na budowie. Budowa trwa. Obowiązują standardy ochrony drzew, które nie są respektowane w tym momencie. Mogą nie przetrwać tej budowy. Nie wiem, czy to jest ta gra. Czy drugą grą nie jest kwestia opóźnień na budowie i zwrócenie później uwagi w tę stronę, że wszystko przez te drzewa

- mówi Aneta Mikołajczyk.

W ocenie Anety Mikołajczyk, zamiast zabetonowywać miasto, powinno się dbać o zieleń i o retencję na terenie Poznania.

Cała rozmowa poniżej:

Łukasz Kaźmierczak: Wracamy do świeżej decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, chodzi o słynne leszczyny tureckie, ich wycinki, prawie 30 drzew ma zniknąć z ulicy 27 Grudnia. RDOŚ mówi - nie. Czy to koniec tej sprawy? Bo wiemy, że miasto odwołało się od tej decyzji. Coś może wskórać, czy to jest gra na czas?

Aneta Mikołajczyk: To gra, ponieważ odpowiedź z Generalnej Dyrekcji może przyjść za kilka miesięcy.

To wstrzymuje prace?

Nie można wyciąć drzew. Wiemy od RDOŚ i mamy pisma z ministerstwa o tym, że nie ma teraz w Polsce prawa, które umożliwiłoby wycięcie drzew, na których byłyby gniazda grzywaczy.

A jest taka ustawa o szczególnych zasadach przygotowania inwestycji w zakresie dróg publicznych. Czy tam nie ma zapisów, które by mówiłyby - z wyjątkiem budynków o wartości historycznej?

Nie. Nie ma możliwości wycinki tych 10 drzew. Drzew mamy 27. Nie można ich wyciąć.

Generalna Dyrekcja może podważyć decyzję RDOŚ. Czytałem tę decyzję, to jest sześć stron.

Oczywiście, to jest decyzja administracyjna, można ją podważyć. Ale argumenty miasta nie zmieniają się. Kwestia kluczowa, czy RDOŚ mógł wydać dwie odmienne decyzje, ale wcale te decyzje nie były odmienne, to jest manipulacja słowami.

Mówi pani o manipulacji ze strony miasta, czy RDOŚ?

Manipulacja słowami w odmowie, czy RDOŚ mógł czy nie. Nie ma szans, żeby wyciąć drzewa.

Z wyjątkiem pięciu, sześciu, które są wymienione jako chore.

W złym stanie są dwa drzewa i można z nich zrezygnować. Drzewa nie są zabezpieczone na budowie. Obowiązują standardy ochrony drzew, które nie są respektowane.

Drzewa mogą nie przetrwać budowy.

Mogą nie przetrwać. Nie wiem, czy to jest ta gra. Czy drugą grą nie jest kwestia opóźnień na budowie i zwrócenie później uwagi na to, że wszystko przez te drzewa.

Wiceprezydent Poznania Bartosz Guss w rozmowie z nami mówił, że remont nie będzie mógł być dokończony, jeśli drzewa nie zostaną wycięte.

To nieprawda, latem chodziliśmy na konsultacje ws. zieleni, gdzie była strona społeczna, przedstawiciele miasta, przedstawiciele PIM i powiedzieliśmy sobie, że drzewa mogą zostać i nie ma problemu z przeprojektowaniem, tylko nie ma decyzji politycznej.

Trzeba przyznać się do błędu? Sprawa psychologicznego przyznania się do błędu?

Nie wiem, gdzie jest problem.

Ja tego do końca nie rozumiem. Mieliśmy kilka dni temu audycję na ten temat, dzwonili słuchacze, wszystkie głosy były przeciwko wycince. Rozmawiałem z posłanką Kretkowską, która nie jest w stanie zrozumieć uporu miasta, bo jej zdaniem miasto to przegra.

Myślę, że to jest gra na czas i na zniszczenie drzew.

Czy cały projekt centrum idzie w dobrym kierunku? Czy znowu jakieś drzewo nie stanie na drodze urzędnikom?

Projekt był wymyślany w 2015 i 2016 roku, to były inne czasy. Dziś mamy zupełnie inne priorytety, wiemy, że miasto powinniśmy odbetonowywać, powinniśmy skupić się na retencji, ilości zieleni i ograniczania wysp ciepła. Taka rewitalizacja, o jakiej mówi miasto, czyli przebudowa na nawierzchnię betonową to nie jest...

Teoretycznie drzew ma być więcej, pamięta pani wyliczenia. Jest 170, ma być 330 - tak mówią urzędnicy.

To dobra droga, żeby drzewa pojawiały się w mieście, żeby było więcej terenów biologicznie czynnych. Drzewa nie rosną na betonie.

To prawda, ale widzę też dobre sygnały. Teraz koncepcja między 23 Lutego, a Solną - przedłużenie alei dębowej, która idzie od placu Wolności, przy Muzeum Narodowym. Wygląda to bardzo ładnie na zdjęciach, tych drzew nie ma, mają być.

Oczywistą oczywistością jest, że ta aleja powinna być przedłużona i smutno, że musieliśmy aż tyle czekać. Bardzo dobrze, że ten odcinek zostanie zrewitalizowany.

A reszta? Czy to idzie zgodnie z tym, co pani sobie wymyśliła?

Nie. Muszę powiedzieć, że to nie ja. Ja byłam tylko konsultantem na małym odcinku tego projektu i bardzo szybko zrezygnowałam.

Pytanie odkładam na bok, wracam do ogólnego pytania, czy centrum, czy to pomysł, który zakończy się sukcesem.

To się okaże.

Symptomy są.

Zupełnie inne mamy podejście do terenów publicznych. Powinniśmy stawiać na elementy związane z retencją, stawiać na zieleń, która jest bardziej naturalna.

I zadbać o te drzewa, które mają kilkanaście, kilkadziesiąt lat.

I kwestia ochrony terenów zieleni, ja bym postawiła bardziej na ochronę tego, co mamy, a nie ciągłą wymianę zieleni w mieście.

To już nie jest kwestia zabetonowania Poznania, ale kwestia w ogóle enklaw zieleni, tak wiele ich w mieście nie mamy. Kiedy tworzyliście Koalicję ZaZieleń Poznań, przygotowaliście raport na temat zieleni w Poznaniu, które są zagrożone zabudową. Użyliście nawet określenia - antyekologiczna polityka miasta. Pani zdaniem są w Poznaniu obszary podlegające takim zagrożeniom? Jest groza powrotu deweloperów?

Od dwóch lat miasto Poznań pracuje nad nowym studium kierunków uwarunkowań przestrzennych. To studium zakłada ochronę wielu terenów zieleni, ale wiemy, że do końca stycznia strona społeczna, mieszkańcy, deweloperzy mogą składać uwagi do tego studium.

Też deweloperzy.

Mamy wiele sygnałów i wiele informacji z różnych portali, stron, od pracowni architektonicznych, gdzie widzimy zakusy na zabudowę terenów biologicznie czynnych, które są chronione prawem miejscowym. Jeśli dojdzie do zmian zapisów na tych terenach, które są chronione, zmian zapisów w zakresie procedowanego studium, to może wejść na te tereny za kilka lat wejść lex deweloper - jest to realne. Najbardziej chronione są tereny podmokłe i tereny ogrodów ROD, ale jeśli nie wykażemy, że tereny są podmokłe albo zniesiemy ROD na rzecz terenów zieleni, to łatwiej będzie zabudować. Takie możliwości są. Ostatnią osobą, która zbierze uwagi, będzie prezydent. Wszystko zależy od pana prezydenta i od rady miasta, czy rada przyjmie studium.

Mamy świeżą sprawę hipodromu Wola i prac, które się tam toczą. Wy złożyliście wniosek do nadzoru budowlanego w tej sprawie. Co tam się dzieje? Gospodarz terenu mówi o sezonowych pracach.

Tamte prace ziemne, które toczą się, są pracami niby odtworzeniowymi starego traktu jakiegoś konnego czy powozowego. To trakt sprzed 100 lat, który był na początku XX wieku, przez krótki okres w tym miejscu, ale te prace są na terenie wyłączonym z terenu rekreacji czy sportu. Teren w miejscowym planie powinien być chroniony.

Ale gospodarz mówi, że to jest dokładnie w tym miejscu, w którym oni co roku coś umacniają.

Może od lat coś umacniają, ale teraz zasypują tereny podmokłe, które powinny być najbardziej chronione. To tereny spacerowe, bardzo cenne przyrodniczo. Miały swoje siedlisko bobry, które są pod częściową ochroną.

Podobno bobry sprawiły, że teren jest podmokły.

Jeśli mamy gatunki chronione, to powinna być ochrona.

Nadzór budowlany wie o tych pracach?

Do tej pory pewnie nie widział, bo nadzór sam z siebie nie działa, tylko ze skargą. Mamy nadzieję, że powstrzyma te prace i karze odtworzyć do stanu faktycznego ten teren.

http://www.radiopoznan.fm/n/pFA0BM
KOMENTARZE 0