NA ANTENIE: OUR LOVE WILL CHANGE THE WORLD (2021/ALICE COOPER
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

„Spuść pani tę girę, tu nie kabaret”

Publikacja: 12.09.2017 g.14:14  Aktualizacja: 12.09.2017 g.14:14
Poznań
Recenzja Macieja Mazurka.
książka o kabarecie - Maciej Mazurek
/ Fot. Maciej Mazurek

Zwykło się traktować Poznań jako miasto ludzi poważnych, obowiązkowych, oszczędnych, nie skłonnych do szaleństw i zabaw. Tak byli odbierani w dwudziestoleciu międzywojennym i trochę z tego pozostało do dziś. I choć wówczas stolicami kabaretu była Warszawa, Kraków i Lwów, to i w Poznaniu zagościła lżejsza muza. I o tym jest piękna książka Izoldy Kiec pt: „Czy chce pan być powieszony w sympatycznem towarzystwie?”. Lektura przenosi nas do międzywojennego Poznania. Były powody, aby kabaret w Poznaniu rozkwitł.  Było z czego się śmiać. A śmiech jak wiadomo wyzwala i jest znakiem naszej kultury, której fundamentem jest ironia i przebaczenie.

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, do stolicy Wielkopolski przybyło bardzo dużo osób z Kongresówki i Galicji, aby uzupełnić kadrowe braki po opuszczeniu Poznania przez Niemców. Z perspektywy centralnych polskich dzielnic Poznań wówczas wydawał się prowincjonalny, konserwatywny, zacofany; poznaniacy niezrozumiali, momentami zabawni w pielęgnowaniu swych dziwacznych regionalnych tradycji, zwłaszcza języka ze znacznymi wpływami niemczyzny. Z kolei o przybyszach poznaniacy mieli jak najgorsze zdanie. Często słusznie, gdyż zjawiał w Poznaniu element awanturniczy, który nie znalazł zatrudnienia w Warszawie. Napięcie to było dobrym materiałem do kabaretowej obróbki. I często życie pisało humorystyczne scenariusze. Osiadły wówczas w Poznaniu wybitny architekt Władysław Czarnecki zrelacjonował w swoich wspomnieniach sytuację, jaka się przydarzyła w latach dwudziestych żonie jednego z jego przyjaciół. Gdy modna, wyemancypowana warszawianka usiadła w tramwaju zakładając noga na nogę, usłyszała od poirytowanego motorniczego: „Spuść pani tę girę, tu nie kabaret”. Gdy żona architekt Janina, zetknęła się z miejscową gwarą, mogła stać się przedmiotem podejrzeń, że jest umysłowo niesprawna, gdy na pytanie w sklepie ekspedientki „Pani życzy” – odpowiedziała: „Szczęścia, zdrowia pomyślności”.

Na powstawanie dziwolągów językowych wpływały wzory z języka niemieckiego, dosłowne tłumaczenia obcych duchowi języka polskiego zwrotów. Lekturą kabaretową dla przyjezdnych był dział ogłoszeń w poznańskiej prasie. Przebojem wśród przybyszów były anonse: „Tu pręży się przodki męskie” oraz „Tu można dostać sztywne piersi”. Autorka książki Izolda Kiec wyjaśnia: oznaczało to „Tu się prasuje gorsy do koszul frakowych” oraz „Tu można kupić krochmalone półkoszulki”. Natomiast oryginalne ogłoszenie: „Wżenię się w interes z elektrycznym zapędem” pozostawiła bez egzegezy jako zagadkę godną delfickiej wyroczni. Inne ogłoszenia: „Dziewczynka potrzeba do chłopczyka, może być ze spaniem”. W innej rubryce pewna wdowa oferowała do sprzedania „leżankę jak nową, na której chętnie coś straci”. 

Poznańska (utożsamiana z niemiecką) gospodarność i skupienie na pomnażaniu dóbr materialnych skutkowały - co często podkreślały osoby z innych regionów – zaniedbaniami w sferze życia duchowego, rozwoju kultury. Już XIX wieku publicyści warszawscy przypuścili atak na „poznańską ciemnotę”, porównując Wielkopolskę do rolniczo-pasterskiej starożytnej Beocji, której mieszkańcy słynęli z nieuctwa i ospałości umysłowej. Ale poznaniacy nie pozostawiali ataków bez odpowiedzi. Poznański historyk Stanisław Karwowski odnotowywał na łamach poznańskiej prasy ataki warszawskich publicystów na „poznańską ciemnotę”. Zalecał warszawskim publicystom, aby wystąpili publicznie „przeciwko na wskroś pornograficznej literaturze jaką Warszawa zalewa cały kraj, przeciwko prądom bezwyznaniowym jakie objawiają się w Królestwie, przeciwko lekceważeniu obowiązków rodzinnych, zamiłowaniu w kabaretach, szerzącej się wśród młodzieży zgniliźnie moralnej”.   

Świat młodej inteligencji poznańskiej zabrał się do pracy nad przebijaniem balona powagi i pompy Poznaniaków. Jaka była historia kabaretów mieście ludzi pozbawionych poczucia humoru, jakie były tego skutki, czy okazało się to skuteczne? Na te pytania odpowiedzi znajdują się z tej ciekawej książce.

Maciej Mazurek

Źródło: Izolda Kiec: Czy chce pan być powieszony w sympatycznem towarzystwie? Czyli poznańskie kabarety artystyczne dwudziestolecia międzywojennego”, Instytut Kultury Popularnej, Poznań 2015

http://www.radiopoznan.fm/n/euwJKA
KOMENTARZE 0