W maju zobaczymy, czy Parlament Europejski obroni się przed wandalami” - powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Włodzimierz Cimoszewicz, były premier i były członek PZPR, o resortowych korzeniach rodzonych. Ta wypowiedź byłego aparatczyka, który się nawrócił na europejski kosmopolityzm jest symptomatyczna dla przedstawicieli aparatu PZPR.
Kiedyś wiążące były dla nich dyrektywy z Moskwy, teraz są z Brukseli. Stałym niezmiennym motywem jest niechęć do polskich narodowych tradycji. Cimoszewicz należy do tego segmentu społeczeństwa, które uformowało się po 1944 roku, jako społeczeństwo socjalistyczne. To społeczeństwo ma problem ze swoją legitymizacją. Korzenie to społeczeństwo ma partii komunistycznej, SB i Lidze Kobiet. Nie może zadekretować, że moment genezy to 22 lipca 1944 roku, kiedy powstał PKWN. A innych dat nadających się do budowy mitu nie ma.
Mit musi być szlachetny. Stąd próba budowy „Ruchu 4 czerwca” i odwołanie się do najnowszej historii przedstawiciela nieistniejącej na szczęście formacji politycznej o barbarzyńskim charakterze. Na brak ideowej legitymizacji totalnej opozycji zwracał uwagę w wykładzie w Europejskim Centrum Solidarności prof, Ireneusz Krzemiński. Brak mitu założycielskiego III RP, spowodował, że środowiska narodowe odwołały się do roku 1918, co bardzo się znanemu z jadowitej niechęci do obecnie rządzących, nie podoba. Ale czy taki mit użyteczny dla totalnej opozycji jest w ogóle możliwy?
Zabiegi wokół ECS świadczą w takich dążeniach. Chodzi o zatopienie tego, co narodowe w europejskości. Chodzi o moment nadania Polsce kierunku na Europę, który jest „uwalnianiem się” od ciężaru „ciemnoty i klerykalizmu” charakteryzujący polski naród. Czy Lech Wałęsa nadaje się na bohatera mitu? Dla ludzi pokroju Cimoszewicza jak najbardziej. Wielokrotnie porównywano Wałęsę z Piłsudskim. U bardziej zorientowanych w historii najnowszej wywołuje to tylko salwę śmiechu. Ciekawe jest użycie słowa „barbarzyńscy” przez byłego aparatczyka i premiera. Nie jest on świadom, że to słowo bardziej pasuje do wykorzenionych kosmopolitów niż do patriotów przywiązanych do idei państwa narodowego. Budowa ponad narodowej struktury wymaga stworzenia potężnej biurokracji. A biurokracja zawsze wie lepiej. Ludzie zaczadzeni ukąszeniem ideologicznym zawsze wiedzą lepiej. Aby utrzymać w stanie totalitarnego zniewolenia narody, w ZSRR powstała potężna partyjna biurokracja, która je łupiła. Teraz, gdy pojawia się pokusa budowy europejskiego państwa, jest to woda na młyn dla tych wszystkich, którzy są wykorzenieni z narodowych tradycji, którzy są z tego dumni i tak pewni siebie, że patriotów nazywają barbarzyńcami albo wandalami, ponieważ stoją oni na drodze totalnego panowania nowych biurokratów-neokomunistów..
Kto w rzeczywistości jest barbarzyńcą? To pytanie dla mnie jest retoryczne.