Najprawdopodobniej, internet jaki znamy wolny, rozdyskutowany, ostry w opiniach, swoista współczesna grecka wolna agora może przejść do historii. Odbieranie wolności jest uzasadniane ochroną wolności twórców czyli ich praw autorskich. Ale to tylko pozór.
12 września Parlament Europejski zagłosował za ACTA 2. Jest to dyrektywa o prawach autorskich. Jej pierwszą wersję Parlament Europejski odrzucił w lipcu 2018. Teraz rozpoczną się negocjacje z Radą Unii Europejskiej, w której zasiadają państwa członkowskie. To będzie praca nad ostatecznym kształtem regulacji. Głosowanie nad końcową wersja odbędzie się prawdopodobnie w styczniu 2019 roku.
Wprowadzane mechanizmy prawne są furtką dla kolejnych ograniczeń. Uderzą one w swobodę indywidualnych użytkowników a zyskają na tych nowych regulacjach prawnych wielkie koncerny medialne, które od wielu miesięcy lobbują za zmianami.
Można założyć, że europejska biurokracja pod naciskiem głównie niemieckich koncernów chce mieć kontrolę nad tym, co ludzie czytają i myślą. To jest właśnie istota ideologii biurokratycznej: więcej kontroli, która uzasadnia rozrost struktury władzy i jej roszczeń. Komunizm to nic innego jak ekstremalne rządy biurokracji. W tym kierunku zmierza Unia Europejska, która uchwala przepisy budujące monopole medialne. Biurokracja i wielki ponad narodowy biznes sprzyjają sobie, bo mają naturę imperialną.
Co się zmieni internecie w wyniku tych zmian: obrót powszechnie dostępnymi treściami w internecie (linkami z choćby jednym zdaniem opisu) będzie reglamentowany pod groźbą kar, związany z opłatami i cenzurą, którą oczywiście nie nazywa się cenzurą tylko „filtrami”. Jak trafnie zauważył Michał Karnowski w artykule „Mocny cios w wolność słowa w internecie”, (wSieci nr 38 2018) to nie jest walka o prawa autorskie, które dziś w pełni obowiązują. To jest walka o prawa pokrewne. Dziś prawa pokrewne do swoich dzieł mają artyści, teraz dostaną je wytwórcy wszystkich innych treści, w tym koncerny medialne. Oznacza to objęcie restrykcyjnymi ograniczeniami wszelkich odwołań, cytatów, nawiązań, przeróbek, także do artykułów, nagrań, programów, audycji. Linkowanie nie będzie zabronione ale się istotnie zmieni. Linki nie będą zawierać nagłówka z tytułem linkowanego tekstu. Platformy internetowe będą zmuszone do zawarcia umowy z wydawcami i uzyskania licencji do linkowania do ich publikacji. Będzie się można podzielić linkiem tylko ze swoimi znajomymi, prywatnie. By zostać youtuberem, trzeba będzie wykupić licencje dającą prawo do tworzenia materiałów w sieci i licencję do linkowania. Tworzenie memów będzie bardzo trudne. A wszystko, co opublikujemy będzie skanowane, czyli pojawi się cenzura. Do czego ma to doprowadzić? Do tego by internet zdominowały tylko duże serwisy, które stać na to. Chodzi oprócz większych dochodów dla koncernów o uniemożliwienie rozpowszechniania przez internet świeżych, odnawiających demokrację idei pod pozorem ochrony demokracji przed, na przykład tzw. „mową nienawiści”.
W całej tej aferze, bardzo wymowne i nie zostawiające żadnych złudzeń jest zachowanie euro-posłów PO. Otóż mający usta pełne frazesów na temat końca wolności w Polsce, karnie głosują za ACTA 2, tak jak im nakazują niemieccy koledzy.