Odbywający się tradycyjnie, co roku Festiwal Czterech Kultur w Łodzi nawiązywał ideowo do buntów z 1968 roku. Mija w tym roku 50. rocznica studenckiej rewolty, a duża część obecnego świata kultury uważa rok 1968 za moment założycielski nowej lewicowej tradycji. Problemowi buntu w kulturze poświęcony był Pegaz emitowany w TVP Kultura. W Wielkopolsce także w tym roku pojawili się „rewolucjoniści” z programem Wielkopolskie Rewolucje. Idea rewolucji jest zatem żywa, choć może lepiej powiedzieć, że ciągle reanimowana. Żywa jest bez wątpienia na wydziałach humanistycznych uniwersytetów.
Przyjęło się oceniać te bunty sprzed 50 lat jednoznacznie pozytywnie, a wartość kultury i sztuki oceniać według zawartego w nich pierwiastka kontestacji tradycyjnej wyrastającej i historii i kultury tradycji. Po prostu założenie jest proste: młodzież musi się buntować, aby zmieniać świat na lepsze. Świat, w szczególności ten zachodni jest zły, pełen hipokryzji. To że bunt trwa już 50 lat nikogo nie dziwi i nikt nie zadaje sobie pytania, jak długo się można buntować i czy takie buntownicze gesty cokolwiek jeszcze znaczą? Wielu na tym buncie zrobiło karierę, a warunkiem finansowania z Unii Europejskiej jest bunt i inżynieria społeczna przeobrażająca mentalność tradycyjną, czyli dążąca do wygody i spokoju, w buntowniczą. Dzisiaj weterani ‘68 roku i ich dzieci i wnuki celebrują i mitologizują, to co się wówczas stało. Tak mitologizują, że można odnieść wrażenie że mamy do czynienia nie z weteranami tylko męczennikami roku ‘68 i że tamten czas to wybuch szlachetnych nadziei, szansa na zmianę oblicza całego świata.
Tymczasem, gdy bliżej przyglądamy się tej tradycji, widać jak jest ona niejednoznaczna. Nie mówi się generalnie o Rewolucji Kulturalnej w Chinach, która pochłonęła miliony ofiar, zabitych przez humbejwinów, młodych chińskich działaczy rewolucyjnych inspirowanych przez Mao Tse-tunga. Studenci francuscy czy amerykańscy zachwyceni byli głębią myśli Mao. Ich idolem był także przyjaciel Fidela Castro Che Guevara. Bunt francuskich studentów był inspirowany przez marksistowskich profesorów Sorbony. Na Sorbonie ich nauk słuchał Pol Pot, reżyser bardzo skutecznej, późniejszej rewolucji kulturalnej w Kambodży. Nie jest tajemnicą, że buntem zachodnioniemieckich studentów interesowało się STASI. Rok ‘68 zrodził terroryzm: francuską Akcję Bezpośrednią, włoskie Czerwone Brygady i niemiecką grupę Bader-Meinkoff.
Studenci na Zachodzie walczyli z systemem kapitalistycznym. Tak im się wówczas wydawało. Ale czy walczyli rzeczywiście? Otóż w tym buncie skierowanym przeciw tradycji, krył się konformizm i hipokryzja, mimo programowej walki z hipokryzją mieszczańskiego społeczeństwa. Bunt był wymierzony w kapitalizm, ale kapitalizm szybko ten bunt zagospodarował, przeciw czemu nie protestowano. W gruncie rzeczy walka z tradycją i religią była sposobem stworzenia nowego konsumpcyjnego społeczeństwa, bo ówczesny kapitalizm przechodził przemianę. Z kapitalizmu wielkoprzemysłowego przekształcał się w kapitalizm usług. To generowało powstanie nowych rynków czyli rozbudzenie konsumpcyjnych potrzeb zachodnich społeczeństw. Stąd rewolucja obyczajowa i sex jako idea rewolucyjna. Bunt zatem był pozorny. To nie była rewolucja tylko pozór rewolucji. I tak jest do dziś, bo kapitalizm i demokracja amortyzują na szczęście niszczycielski charakter tej „permanentnej rewolucji”.
Przecież Twój Bóg w świętej księdze - czyli Biblii - dłońmi swoich natchnionych pisarzy ogłosił, iże dniem świętym sobota jest.
Szabasem albo też szabatem zwana.
Ogarnij się, poczytaj Twego Boga księgę, przyjmij enemę i przestań słuchać tych watykańskich magików, którzy słowo boże głęboko w zadku mają
i se niedzielę na święto wybrali.
ze skrzydłami w białe szaty odzian. Powiedział mi, że z powodu hetmanowego zaniedbywania boga było bogu bardzo przykro.
Faktem tym rozżalon rządy PO, susze, wiatry i smog na kraj nasz zesłał.
Po hetmanowym nawróceniu bogu się polepszyło i w nagrodę,
kraj nasz rządami PiS obdarzył.
Nie wiem jak inni, ale ja wyjaśnienia pana ze skrzydłami
b. poważnie traktuję.
zaś opętani religijno-kościelnym fanatyzmem dyżurni obrońcy
wyjeżdżają z pseudo wykładami (oszalałym bełkotem) zasłyszanymi
od swoich sprzedajnych i kłamliwych pasterzy.
hetman szaleństwem opętan poucza Kamila min. tymi słowy;
"Wiara to łaska KAmilu ! Nie każdy jak widać ją posiada. Przez wiele lat zaniedbywałem Boga i grzeszyłem mocno. Jakis czas temu nastąpił jednak zwrot i wróciłem do Niego z potrójna siłą"...
To już od wieków wiadomo, że nie ma gorszych szaleńców niż neofici.
Zwłaszcza katoliccy, co to swego boga zaniedbywali.
Wiara hetmanie , to brak wiedzy i od dzieciństwa wpajany strach przed piekłem.
Ktoś już dawno temu powiedział; "Odbierz katolikowi jego strach przed piekłem, a odbierzesz mu jego wiarę".
Odpowiedz hetmanie888.
Kto wart jest większej litości? Dziecko, które ciemności się boi,
czy też dorosły bojący się światła?
Dla wyjaśnienia opętanym.
Światło to wiedza.
Kamilu, nie jestem biblistą ani nawet osobą kompetentną do udzielania rzetelnych informacji na temat powstawania poszczególnych Ewangelii, zresztą Ty zapewne też nie. Ponadto opisywanie na forum genezy powstawania Biblii czy poszczególnych Ewangelii jest bezsensowne. Jednak pewne jest, że Ewangelie powstały po śmierci Jezusa i były spisywane na podstawie informacji oraz naocznych świadków wydarzeń kilkadziesiąt lat po śmierci Jezusa przez różnych ludzi, w różnych miejscach i różnych latach. Co ważne zawarte w nich wydarzenia często się powtarzają a ich przebieg czasami opisywany jest na różne sposoby zależnie od tego jak widział je dany świadek czy informator. Jakby na to nie patrzeć potwierdza to prawdziwość wydarzeń z tamtych czasów.
Z tego co wiem za fałszywą uznano Ewangelię Judasza co mnie osobiście nie dziwi, gdyż według datowania napisana została ok.300 roku i to w formie dialogu Judasza z Jezusem, co samo w sobie nie było już możliwe. Są również informacje o innych ewangeliach jednak te nie zachowały się do czasów obecnych. Wszystko to nie zmienia faktu, że moja wiara opiera się na ogólnie przyjętych informacjach z Ewangelii a Twoja raczej na wykreowaniu Boga na swoje wyobrażenie na zasadzie jak mi coś pasuje to ok. a jak nie to nie przyjmuję. Mam nadzieję, że przynajmniej chwilowo wyczerpaliśmy temat ;)
a skąd można czerpać wiedzę o Bogu, skoro nie wiadomo czy w ogóle istnieje?
Kamilu, możesz sobie oczywiście kreować Boga na własne widzimisie czy podobieństwo i wpasowywać go w swoje własne ramki. Nie wiem tylko czy Bogu to się spodoba. Z Panem Bogiem.
Do hetman888 i katolik: panowie dalsza dyskusja nie ma najmniejszego sensu, a mi już się nie chce pisać w kółko to samo, a potem czytać o TVN i innych wrogach kościoła. Jeżeli wam odpowiada fakt, że kościół mówi wam jak żyć to ok., ale ja w dalszym ciągu mam zamiar wysłuchiwać różnych stron i samemu wyrabiać pogląd co jest dobre, a co złe. A kościół i jego wierni najpierw sami niech się oczyszczą, a dopiero potem niech mówią innym, jak żyć. Z Bogiem panowie.
Kamil Kryza napisał "ale to kościół właśnie wywarza drzwi i pcha się do mojego domu."
Nie, kościół nie pcha się do Twojego domu, ba nawet ksiądz do niego nie wejdzie jeżeli go tam osobiście nie wpuścisz, a jeśli dokonasz apostazji to nawet ów ksiądz nie zapuka do Twoich drzwi (zakładając że jesteś ochrzczonym katolikiem). Osobiście nie spotkałem się z sytuacją żeby ksiądz mi mówił jaką TV mam oglądać czy jakiego radia słuchać, czy jaką partię wybrać itp. Ale bez wątpienia ksiądz ma prawo i powinien mówić jakimi kryteriami się kierować, co nas ubogaci, wywrze pozytywny wpływ a co zły. Jednak to do nas ludzi posługując się tymi kryteriami i sumieniem danym od samego Boga należy ostateczny wybór mediów, rządu, życiowej drogi itd. Kapłan/ksiądz/misjonarz/pasterz ma nam w tym tylko pomóc, bo właśnie taką rolę wyznaczył im (biblijnym Apostołom) sam Jezus 2000 lat temu. Każdy człowiek ochrzczony jest wezwany do tego, by być na co dzień apostołem Chrystusa. Wynika to przede wszystkim z faktu przyjęcia przez niego sakramentów inicjacji chrześcijańskiej: chrztu, bierzmowania i Eucharystii. Poprzez te sakramenty Bóg wyposaża człowieka wystarczająco w duchowe dary, potrzebne do wypełnienia apostolskiego zadania. Powinnością każdego "apostoła" jest więc głoszenie słowa Bożego, ale nie oznacza to, że ktoś z ramienia Kościoła bez Twojej zgody będzie wchodził do Twojego domu i głosił Ewangelię czy nakazywał jak masz żyć.
Kamil Kryza napisał "Pytam, więc gdzie jest ta wolna wola, skoro nie postępując zgodnie z naukami kościoła staję się wrogiem numer 1?" Przecież masz wolną wolę cały czas Ci to powtarzam tak ja, jak i powinien każdy inny katolik czy ksiądz. Natomiast wrogiem Kościoła stajesz się na własne życzenie, wtedy kiedy wydajesz nie prawdziwe świadectwo o Bogu czy podejmujesz z Nim otwartą walkę i Jego ziemskim domem.
Kamil Kryza napisał "To jedna ze stron, a druga jest taka, że ci pasterze, duchowi przewodnicy miewają gorsze słabości niż niejeden niewierny: nałogi, homoseksualizm, pedofilia, gromadzenie majątku, dzieci z gosposią, itp". Tak owszem, niestety tacy też się zdarzają i to im trzeba powiedzieć jasno STOP! To ich trzeba zdemaskować i wywierać odpowiednią oraz jednoznaczną presję na zwierzchnikach Kościoła by ich surowo ukarali przez wydalenie z kapłaństwa a dodatkowo dostarczyli pod sąd świecki! Tylko w tej kwestii będę Cię wspierał, pod warunkiem że będą to sprawiedliwe działania nie uderzające w uczciwych ludzi. Jestem daleki od stereotypów!!!
Miłego popołudnia :)
klasyczny przykład: dlaczego wam przeszkadzają krzyże i odwołanie do dekalogo, przecież to są humanistyczne wartości
otóż - nie do końca - cz przykazania od I do IV to rzeczywiście uniwersalny wzorzec?
Oczywiście, że naszą powinnością jest rzucanie ziarna. Ja bym dodał jeszcze, że najlepiej rzucać je na żyzną glebę a nie na skałę, bo zwyczajnie szkoda ziarna gdyż i tak na skale nie wykiełkuje. Tutaj z taką skałą właśnie mamy do czynienia. Ale masz rację, że trzeba próbować, może ów ziarenko zagnieździ się w jakiejś szczelinie i rozsadzi skałę dając plon. Nie zbadane są wyroki Boskie :) W końcu Bóg jest cierpliwy i czeka na każdego, a ponoć najbardziej cieszy Go nawrócony grzesznik.
Również pozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinę :)
A teraz przeczytaj mój poprzedni komentarz jeszcze raz, bo chyba nie przeczytałeś go uważnie. Wyraźnie napisałem żeby nie mieszać Boga i przynależności do Kościoła z podatkami, bo to odrębny temat ale nie posłuchałeś.
Jeżeli myślisz, że Kościół oddzielisz od Boga to jesteś w błędzie, gdyż sam Jezus założył Kościół na Ziemi 2000 lat temu. Szkoda że o tym nie wiedziałeś, bo to powinno zmienić Twój pogląd na Kościół jako instytucję. Również nie powinien podlegać dyskusji fakt, że kościół jest Bożym domem w którym spotykają się wszyscy wierni by rozważać Jego nauki. To właśnie tam wierni rozmawiają z Bogiem najczęściej, polecają Mu swoje troski, problemy jak i radości oraz kierują podziękowania. To tam najłatwiej go odszukać bo sprzyja temu odpowiednia atmosfera. Oczywiście wiedzą o tym ludzie którzy do kościoła przychodzą by znaleźć tam Boga a nie spędzić tylko czas z "obowiązku". I wież mi ludzie odnajdują w kościele Boga, trzeba tylko wiedzieć jak Go znaleźć żeby się z Nim spotkać. Widocznie nigdy nie byłeś tam po to, by odszukać w kościele Boga jak i nigdy Go tam nie spotkałeś :(
Wracając do pieniędzy z podatków na których jak widzę chyba najbardziej Ci zależy. Proces finansowania wspólnot wyznaniowych jest dość skomplikowany i różnorodny. Albo jest to podatek na rzecz konkretnej grupy wyznaniowej albo jest to podatek od państwa, albo jedno i drugie, jednak w każdym przypadku jest to z naszych pieniędzy. KK jak i każda inna instytucja wyznaniowa, przynajmniej w zdecydowanej większości krajów w Europie otrzymuje od państwa pieniądze gdyż jest to zagwarantowane ustawowo przez państwo i Polska nie jest tutaj wyjątkiem. Pieniądze otrzymują wspólnoty żydowskie, ewangelickie, katolickie czy prawosławne. W niektórych krajach będzie to również islam, hinduizm, buddyzm, itd.
Skromność, asceza, pasibrzuchy? Co to ma być za argument. Tymi cechami powinien szczycić się każdy człowiek. Niestety brak tych cech można przypisać niemal każdemu człowiekowi na świecie i pewnie Tobie też skoro ferujesz wyroki na innych!!!
"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem" Ewangelia według Św. Jana. Rozdział 8.
Według teologi dogmatycznej jest wiele dróg do Boga a skoro Bóg jest Stwórcą Świata to i wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi. Bóg nikogo nie odrzuca, to człowiek decyduje o jego bliższej lu dalszej łączności z Bogiem lub całkowitym Jego odrzuceniu. Są to tzw.kręgi przynależności. Jeżeli człowiek z własnej woli nie zaprze się Pana Boga to może dostąpić zbawienia a bliskość z Bogiem będzie uzależniona od niego samego jak i kręgu w którym się znajduje. Nawet ateista może dostąpić zbawienia pod warunkiem że jest poszukującym Boga a nie Jego zatwardziałym przeciwnikiem.
Upraszczając to tak jakby w zimową noc zasiąść przed ogniskiem w lesie. Czym bliżej siedzący ogniska nie tylko się ogrzeją ale i w świetle będą przebywać. Czym dalej ogniska tym chłodniej i ciemniej. Dopiero ci co do ogniska w ogóle nie zasiądą będą w zimnie, po ciemnicy i narażeni na pożarcie przez dzikiego zwierza, czyli nie dostąpią zbawienia - Szatan wita.
Reasumując; nie wierzysz w Boga z własnej woli to z własnej woli nie dostąpisz zbawienia. Ale uwaga, to jak daleko/blisko będziemy od Boga zależy nie tylko od kręgu do jakiego należymy. Bliskość zależy również a może szczególnie od tego jak żyjemy tu na Ziemi i jakimi ludźmi jesteśmy! Jak miarkę przebierzesz jeden z drugim tu na Ziemi to Bóg może się do ciebie nie przyznać i żaden krąg ci nie pomoże.
Czyli jak zawsze - wszystko zależy od nas samych, bo Bóg dał nam wolną wolę i koło się zamyka.
Ps. Uprzedzę kontrę przeciwników Kościoła. Proszę nie łączyć podatków na KK z Bogiem. Podatki wymyślili ludzie i są one rozdysponowywane według uznania władzy ziemskiej. Słusznie czy nie słusznie to zupełnie inny temat.
Ps2. hetman888, daj spokój, do Wiary nikogo nie zmusisz, zresztą nawet nie powinieneś, bo to indywidualna sprawa, każdy ma rozum i każdy sam powinien zrozumieć sens swojego życia. Zapewniam Cię że oni wszyscy już słyszeli o Bogu.
Już dawno udowodniono, że najsmutniejszymi i najbardziej zagubionymi ludźmi są ci co żyją myślą, że po śmierci nic nie ma. A czym bliżej śmierci tym większa pustka w głowie, dlatego tak wielu ludzi nawraca się stojąc dopiero nad grobem albo z jedną nogą już w trumnie. Ale lepiej tak niż umrzeć zatwardziałym i zdziwić się na drugim świecie w jak wielkim błędzie się było.
Myślę, że z Romanem jest jak najbardziej ok, a hetman nawet nie potrafi agitować porządnie na rzecz kościoła, kościół to nie Bóg i powinieneś to wiedzieć ty pożal się Boże katoliku... HETMAN !!!Nic nie rozumiesz. ha ha ha
A skąd wiemy, że istnieją np. mezony ? Stąd, że paru ludzi przeprowadziło pewne doświadczenia, i na tej podstawie stwierdzili: "istnieje coś takiego, nazywamy to mezonem". Reszta ludzi znających się na rzeczy spojrzała na to i stwierdziła: "no tak, mają rację" i obwieściła to światu. I ten świat w to WIERZY, bo przecież nie widział mezonu na oczy, prawda ?
Z Bogiem jest tak samo: niektórzy Go doświadczyli i podali to innym, ci inni UWIERZYLI - z tym, że z Bogiem jest o tyle łatwiej niż z mezonami, że Jego ma szansę doświadczyć każdy człowiek, a mezonu - niekoniecznie.
No i po drugie: z doświadczenia Boga wynikają rozmaite pożytki, z doświadczania mezonów znacznie mniej.
Zostałem po raz pierwszy porównany do Pana . Nie ukrywam,że schlebia mi to :)
Powodzenia !